Blois – schody, hugenoci i sztuka magiczna (07.2015)
Zacznijmy od schodów
Blois jest miastem niewiele większym od wzorcowego Mińska Mazowieckiego. Najbardziej znane jest z królewskiego zamku położonego, również wzorcowo, nad Loarą. Zamek stanowi modelowy przegląd historii architektury francuskiej. Stojąc na dziedzińcu, można podziwiać kolejno: skrzydło gotyckie, późnogotyckie (tzw. gotyk płomienisty), renesansowe i klasycystyczne. Największe wrażenie robi renesansowa zewnętrzna klatka schodowa. Warto wiedzieć, że renesans w centrum wszechrzeczy postawił nie tylko człowieka, ale również schody, po których człowiek ten się porusza – w średniowieczu były one dyskretnie schowane w narożnych wieżach.
Rewolucja obeszła się z zamkiem w Blois nie najlepiej – potraktowany jako symbol monarchii i ucisku, był celowo niszczony – oj, poobtłukiwanych salamander króla Franciszka jest w Blois co niemiara. Za to jako jeden z pierwszych został później formalnie uznany za zabytek, w dodatku ważną część dziedzictwa narodowego i poddany intensywnej renowacji. Prace rozpoczęto w XIX w., trwają do dziś.
Teraz słowo o hugenotach
Obecnie wygląda to imponująco nie tylko na zewnątrz. Do zwiedzania są reprezentacyjne sale i liczne komnaty królewskie poświęcone poszczególnym monarchom, szczególnie z dynastii Walezjuszy. Jednym z nich jest Henryk III, znany w Polsce jako Henryk Walezy. Sporo miejsca poświęcono wojnom religijnym XVI w., któregych Blois było ważną sceną, i wojnom na szczytach władzy, jakie im towarzyszyły.
W części zamku mieści się muzeum sztuk pięknych. Nam udało się również załapać na pokaz szermierki, a właściwie całą inscenizację historyczną, której walka na szpady była jedynie częścią. Chodziło z grubsza o to, że hugenoci tłukli się z katolikami, wyzywając się od heretyków. W bonusie była jeszcze wystawa czasowa biblioteki królewskiej – imponującej kolekcji, głównie rękopisów, przez lata gromadzonej przez kolejnych władców, tak na użytek prywatny, jak i w celach reprezentacyjno-służbowych. Unikatowe zdjęcia dostępne są tylko na ekskursja.pl.
I wreszcie magia. Prawdziwa magia, panie.
Ale Blois to nie tylko zamek. Dosłownie vis-à-vis znajduje się Dom Magii – muzeum poświęcone słynnemu XIX-wiecznemu prestidigitatorowi. Urodzony w Blois niejaki Jean Eugène Robert-Houdin uważany jest za pierwszego nowożytnego iluzjonistę. Karierę zaczynał jako zegarmistrz, zacięcie do precyzyjnej roboty przydało mu się też do konstrukcji różnych takich zabawek mechanicznych, wykorzystywanych w pokazach. No i dalej już klasyka: oswobadzanie się z łańcuchów, kłódek, metalowej klatki, oczywiście zalewanej przez wodę itp.
To od Houdina sceniczne nazwisko „pożyczył sobie” bardziej obecnie znany Harry Houdini, węgierski Żyd, który na początku XX w. nadał pokazom magicznym iście amerykański rozmach. W Ameryce, rzecz jasna. Ale wracając do Blois – Dom Magii to pamiątki po patronie muzeum, interaktywne sale magiczne (z samymi lustrami można zrobić naprawdę sporo), przejście (w specjalnych okularach) ciemnym korytarzem pełnym iluzji, wreszcie sala widowiskowa, gdzie można obejrzeć spektakl współczesnych adeptów sztuki magicznej.
Miało być krótko, a wyszło jeszcze dłużej niż zwykle. Ale co robić, jak tyle ciekawego w tym Blois. No dobrze, teraz już zdjęcia. Dla równowagi, niepodpisane.