Carlsbad Caverns
Nie bez kozery popularny niegdyś w USA dziennikarz i aktor Will Rogers powiedział o nich: „Wielki Kanion przykryty dachem”
Do wejścia do jaskiń przyjechaliśmy po noclegu w Carlsbad przejechawszy jakieś 30 mil. Chociaż sam park jest dosyć rozległy, to my podobnie jak większość turystów skupiliśmy się na głównej atrakcji czyli wizycie w największej jaskini. Żeby ją zwiedzić należy dojechać do Carlsbad Caverns National Park Visitor Center
Po zaparkowaniu i zakupieniu biletów udaliśmy sie na główną dostępną trasę. Pozwala ona przejść główną część jaskini. Trasa jest bardzo dobrze przygotowana i dostępna w większości dla osób na wózkach. Jaskinia jest tak ogromna, że żeby nawet zwiedzić jej część mamy do przejścia około 1 mili.
Uwaga, w czasie naszego pobytu zostaliśmy przed wejściem odpytani czy mieliśmy kontakt z innymi nietoperzami na świecie. Gdybyśmy mieli, nie zostalibyśmy wpuszczeni, bo wchodząc narazilibyśmy populację tych ssaków zamieszkującą jaskinie Carlsbadu. Na szczęście nie chodziło tu o zwykłe zwiedzanie jaskiń, ale raczej o kontakt taki jaki mają np. naukowcy badający nietoperze.
Jaskinia zadziwia i zachwyca bogactwem form naciekowych z których największe mają prawie 10 m wysokości.
Jedną z większych atrakcji parku jest możliwość obserwowania stad nietoperzy wylatujących na wieczorne polowania na owady. Odbywa się to wieczorem (nie jestem też pewien czy przez cały rok) więc siłą rzeczy musieliśmy z tego zrezygnować.
Po tej podziemnej wycieczce ruszyliśmy w dalszą drogę za chwilę zatrzymując się w miejscu piknikowym na lunch. Była to też okazja, żeby przyjrzeć sie okolicznej roślinności.
Wizyta w Carlsbad Caverns była ostatnim punktem naszej podróży po gorącym i tajemniczym Nowym Meksyku. Za kilkadziesiąt mil mieliśmy przekroczyć granicę z kolejnym wyjątkowym stanem – Teksasem.