Chicago drapie chmury
Wiedzieliście że nazwa Chicago pochodzi od indiańskiej nazwy rośliny, która nazywa się po polsku czosnek dziki (po angielsku wild leek, więc może to bardziej por?) i która obficie porastała brzegi Chicago River w miejscu gdzie teraz znajduje się stolca stanu Illinois? Ale nie tylko dlatego warto wybrać się do tego miasta. Poznajcie dwa powody, jeden bardziej wzniosły, drugi bardziej przyziemny, dla których twierdzimy, że jest to jedno z ładniejszych i ciekawszych dużych miast na świecie.
Bliżej nieba
Wieżowce, drapacze chmur – doskonale sprawdzają się tam, gdzie cena gruntu jest bardzo wysoka, a jego dostępność bardzo mała. I choć dzisiaj znajdziemy je na wszystkich kontynentach, to właśnie w Chicago powstał pierwszy budynek posiadający stalową ramę nośną, który uznaje się za pierwszy nowoczesny zasługujący na to miano. Był to, wybudowany w latach 1884-85, Home Insurance Building. Budynek nie dotrwał do naszych czasów, ale nie dla tego, że się zawalił, tylko dlatego że został celowo zburzony, by na jego miejscu powstał wieżowiec nowszy i wyższy (można śmiało więc założyć, że cena gruntu w okolicy jeszcze wzrosła, skoro to było opłacalne).
195 lat później, Chicago Downtown wypełnione jest drapaczami chmur, zaprojektowanymi w znanych pracowniach o światowej renomie, budzącymi zachwyt nie tylko wśród koneserów architektury wysokiej. Jeśli jesteście ciekawi faktów i ciekawostek dotyczących poszczególnych budynków, to polecamy stronę www.chicagoarchitecture.info. Jeśli chcecie się tylko przekonać czy nasze pochwały mają jakieś podstawy, to zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć zrobionych podczas jednego tyko spaceru 1 stycznia 2020 r.
Bliżej ziemi
Jeśli jednak ktoś nie miałby ochoty zadzierać głowy, to wiele ciekawych rzeczy znajdzie na poziomie swojego wzroku. W Chicago pomiędzy wysokościowcami jest wiele skwerków, a na nich często znaleźć możemy rzeźbę jakiegoś znanego autora. Oczywiście nie są to rzeźby takie jak do postawienia na kominku, tylko skalą dopasowane do miejsca, w którym są eksponowane. Spośród wielu, nam bardzo podobała się The Gentlemen Statues autorstwa tajwańskiego artysty Ju Minga. Dżentelmeni w garniturach, białych koszulach z krawatami, teczkami i walizkami, z poprzewieszanymi przez ramię płaszczami, czują się jak u siebie w domu wśród otaczających ich nowoczesnych biurowców i hoteli.