Crater Lake NP, czyli błękit na kalderze
22 czerwca 2018
Kilkadziesiąt mil przez góry i lasy i otwiera się przed nami Wielki Błękit…
Wymiary
Regularny kształt jeziora, na które patrzymy skłania nas do bardziej technicznego spojrzenia na jego kształt i wymiary. Szybkie obliczenia, jeśli wiemy, że średnia średnica tego okrągłego jeziora to jakieś 8.5km, to jaki będzie obwód? No tak, trzeba coś pomnożyć przez π, tylko co? Średnicę czy promień? Chyba jednak promień. To już wiemy, że żeby objechać Jezioro Kraterowe dookoła, musimy przejechać jakieś 27km. W rzeczywistości jednak dużo więcej, bo około 53 km. Poprowadzona dookoła droga (Rim Drive) to wznosi się to opada, to zbliża, to oddala od brzegu kaldery, czasem zawraca żeby w kilku serpentynach wznieść się o te sto, dwieście metrów do góry.
Nasz wizyta w Parku Narodowym Jeziora Kraterowego nie była długa. Zatrzymaliśmy się na kilku punktach widokowych przy zachodnim brzegu jeziora i odbyliśmy krótki hike z parkingu na wzgórze Watchman Peak, na którym znajduje się punkt obserwacyjny, z którego kiedyś wypatrywano pożarów.
Do informacji o średnicy i obwodzie dorzućmy jeszcze trochę liczb. Maksymalna głębokość to 594 m (średnia ~350m), a powierzchnia to 53.2 km2. Klify dookoła wznoszą się na ok 600 m nad poziom lustra wody, a jedyna wyspa Wizard Island to stożek wystający nad wodę na 234m. Samo lustro wody znajduje się na wysokości 1882 m n.p.m, czyli wyżej niż wszystkie polskie góry poza Tatrami i tylko jakieś 100 m niżej niż Kasprowy Wierch.
Wrażenia
Widok zapiera dech. Patrzymy na ogromne, prawie idealnie okrągłe, idealnie niebieskie jezioro położone kilkaset metrów poniżej otoczone stromymi klifami. Niebieska płaszczyzna kontrastuje z pionowymi, poszarpanymi brzegami stanowiącymi dziś jedynie obrys miejsca, w którym kiedyś znajdowała się masywna góra w kształcie stożka sięgającego prawie 1,5km wyżej.
Pacyficzny Pierścień Ognia
Jezioro Kraterowe powstało w kalderze wulkanu (nazwa nieindiańska to Mt. Mazama), który wybuchł dość gwałtownie ok 7700 lat temu. Po wybuchu góra zapadła się, a powstała niecka z czasem wypełniła się wodą. Z czasem jej brzegi pokryły wysokogórską roślinnością.
Góry Mazama już nie ma, ale wzdłuż wybrzeża Pacyfiku znajdziemy jeszcze wiele innych wulkanów. Najbardziej znane z nich to: Mt. Rainier (najwyższa, 4392 m n.p.m., widoczna z Seattle), Mt. Shasta (znana bo w Kalifornii), Mt. Hood (piękny stożek opodal Portland), Mt. St.Helens (wybuchła w 1980 roku, na wiki są zdjęcia sprzed i po wybuchu).
Te i inne okoliczne wulkany rozmieszczone są wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Pn. i tworzą fragment Pacyficznego Pierścienia Ognia, czyli ciągu aktywnych sejsmicznie obszarów położonych na obwodzie Oceanu Spokojnego, a może właściwiej byłoby powiedzieć na obwodzie znajdującej się pod oceanem Płyty Pacyficznej.
Kiedy jechać
Park Narodowy dostępny jest przez cały rok, ale niektóre drogi otwierane są dla ruchu samochodowego dopiero pod koniec czerwca. Może to pokrzyżować plany podróżnicze gdyby okazało się, że akurat drogi w kierunku, w którym chcemy się udać są jeszcze zamknięte. Aktualną sytuację najlepiej sprawdzić na stronie parku.
My jechaliśmy z północy na południe i nie było żadnego problemu. Na poboczach i zboczach leżały połacie śniegu, ale nie miało to najmniejszego wpływu na ruch samochodowy. Nie zdecydowaliśmy się też na objechanie kaldery dookoła – jakoś nie wydawało nam się to potrzebne, ten fragment, który widzieliśmy dostarczył nam wszelkich wrażeń. Nie potrzebowaliśmy też noclegu w okolicy. Nasza wizyta trwała jeden dzień (w tym dojazd), a noclegi przed i po mieliśmy na wybrzeżu.