Czeremcha ↬ Janów Podlaski #narowerze
Turystycznie centralnym punktem tego fragmentu GV jest Święta Góra Grabarka, ale chęć jechania wzdłuż Bugu też wyznaczyła nam znaczną część trasy. Specjalną atrakcją jest przeprawa promowa przez rzekę w Mielniku.
Dystans: 104 km, data: 16 lipca 2016, ekipa: E. A. J. i G.
Trasa: Czeremcha – Nurzec Stacja – Grabarka – Mielnik – Janów Podlaski
Dojazd z Warszawy
Jeśli ktoś nie chce jechać samochodem, to pozostaje mu opcja dojechania do Czeremchy pociągiem. Jedyny pociąg Kolei Mazowieckich (KM) jest jednak o tak niedogodnej oprze, że konieczne jest podzielenie podróży na dwa odcinki: z Warszawy do Siedlec i z Siedlec do Czeremchy. Pierwszy odcinek przejeżdżamy KM, w których się z a przewóz rowerów nie płaci. Drugi to Przewozy Regionalne, gdzie należy wykupić specjalny bilet.
W starego typu pociągach rowery przewozi się w przedziałach, które kiedyś nazywały się „dla podróżnych z większym bagażem ręcznym”. W nowych jednostkach jest jedno miejsce, które znajduje się mniej więcej na ich środku i oficjalnie mieści trzy rowery.
Po wyjściu z pociągu możemy poczuć się jakby podróż pociągiem przeniosła nas w czasie jakieś dwadzieścia lat wstecz. Stacja kolejowa w Czeremsze jest jeszcze przed remontem, więc warto rozejrzeć się, żeby zobaczyć starego typu sygnalizatory (semafory z podnoszonymi ramionami) i elementy infrastruktury do obsługi parowozów. To cofnięcie się w czasie jest jednak bardzo przyjemne, bo sama miejscowość robi bardzo dobre wrażenie – jest tu po prostu ładnie i czysto, tylko jakoś tak sennie…
Ruszamy w trasę
Po opuszczeniu Czeremchy dosyć szybko wjeżdżamy w las, w którym szlak prowadzi nas dosyć szeroką drogą. Niestety jej nawierzchnia, to tak nieulubiona przez wszystkich rowerzystów klasyczna tarka. Szczękają zęby, cierpią nadgarstki i inne części ciała. W pobliżu mijanych miejscowości trafia się też bruk – odczucia są podobne.
Jesteśmy niewątpliwie na wschodzie. Co jakiś czas natrafiamy na przydrożny krzyż z napisami cyrylicą, czy nawet cerkiew w większej wsi. Dla nas mieszczuchów, interesującym przejawem organizowania sobie życia przez lokalną społeczność (i to w bardzo ważnym aspekcie bezpieczeństwa) jest taka tabliczka z instrukcją wzywania straży pożarnej.
Słońce przebija się przez korony drzew, „tarka” zamieniła się w asfalt, ruchu samochodowego nie ma. W tych idyllicznych warunkach docieramy do Świętej Góry Grabarki.
Święta Góra Grabarka (Св. Гoра Грабарка)
Wyjeżdżając z Grabarki natknęliśmy się na rajd zabytkowych citroenów. Kilka kilometrów za Grabarką zjechaliśmy do pradoliny Bugu. Zdjęcia tego nie oddają, ale w rzeczywistości ten moment był bardzo zauważalny. Z tejże pradoliny wydostaliśmy się jeszcze na chwilę w Mielniku, żeby z wieży widokowej podziwiać panoramę okolicy. To co jest dziwne, to że z wieży nie widać samej rzeki. Bug za to doskonale widać z Góry Zamkowej w Mielniku.
Sam Mielnik jest ciekawą miejscowością z przyrodą i historią. Z zamku niewiele zostało, ale miłośnicy ruin mogą obejrzeć pozostałości kościoła Świętej Trójcy. Warto też rzucić okiem na odkrywkową kopalnię kredy. Robi wrażenie, ale nie aż takie jak zrobiła na nas kopalnia piasku kwarcowego pod Tomaszowem Mazowieckim.
Dalszy przebieg szlaku wymaga przeprawienia się na drugą stronę Bugu. Planowana w Niemirowie kładka rowerowo-piesza nie została zrealizowana, ale mamy do dyspozycji dwa promy samochodowo-osobowe: Mielnik-Zabuże i Niemirów-Gnojno. Ten pierwszy jest bardziej pewną opcją, bo prom w Niemirowie nie pływa przy niższym stanie wody. Warto to sprawdzić wcześniej, bo (jadąc od północy) ryzykujemy konieczność wrócenia się do Mielnika (jakieś 15 km, czyli w sumie ok. 30 km dodatkowej trasy).
Na drugim brzegu szlak prowadzi w górę Bugu, aż do Janowa Podlaskiego. Po drodze warto zatrzymać się w punkcie widokowym umiejscowionym na 20-30 metrowej skarpie nad rzeką. Widok jest doprawdy imponujący.
Chociaż w tym wypadku smatfon w ogóle się nie sprawdził jako aparat fotograficzny i nie udało się utrwalić i przenieś na tę stronę wrażenia jakie mieliśmy stojąc tam na miejscu nad kilkudziesięciometrową przepaścią.
Stadnina koni w Janowie Podlaskim
Podczas tej wycieczki do stadniny już nie jechaliśmy, tylko odbiliśmy na południe do Solinek, gdzie mieliśmy zaplanowany punkt końcowy naszej ekskursji rowerowej.
Zdjęcia z siodełka
A to ta sama opowieść w formie obrazkowej: