Dolina Chochołowska na mokro (9.2016)
Trasa: Dolina Chochołowska w obie strony.
Idąc w góry zawsze życzymy sobie dobrej pogody. Ale co jeśli akurat taka nam się nie trafi? Nie rezygnujmy całkowicie z wycieczki, pogody nie zmienimy – zmieńmy swoje nastawienie (jak mi to ostatnio tłumaczono to jest buddyjskie podejście do życia).
O odpowiednim przygotowaniu ‚fizycznym’ czyli odpowiednim ubraniu, dostosowaniu trasy do warunków, wzięciu czegoś energetycznego do jedzenia i termosu z gorącą herbatą, nie będziemy tu pisać – to są rzeczy znane. Pogoda w Tatrach może zmienić się w każdej chwili. Bezpieczeństwo na szlaku zależy przede wszystkim od nas samych. Również na nas ciąży odpowiedzialność za decyzję, żeby w niektórych miejscach w czasie złej pogody po prostu nie być. Przykład: Pod krzyżem na Giewoncie w czasie burzy z piorunami.
Co jednak z górami gdy wokoło mokro, w butach chlupie i widać jedynie na na jakieś 10m? Czy góry tracą wtedy swój urok? Postaram się Was przekonać, że wręcz przeciwnie.
Po pierwsze, deszczowa pogoda sprawia, że na szlakach jest w tedy znacznie mniej ludzi. Góry, które tak lubimy, są w tedy trochę bardziej dla nas. Jeśli nawet nie na wyłączność, to zyskujemy poczucie, że osoby, które spotykamy, są, trochę jak my sami 🙂 bardziej niezwykłe, bardziej zdeterminowane do łażenia po górach. Jakaś taka mokra wspólnota się nawiązuje miedzy turystami.
Po drugie, aura zmienia się na bardziej tajemniczą. Kto wie, czy z mgły nie wyłoni się jakiś duży zwierz. A choćby i nawet niedźwiedź? Zaczynamy iść trochę ostrożniej, przyglądać się temu co za zakrętem, obserwować niebo w poszukiwaniu drapieżnych ptaków.
Po trzecie, i nie najmniej ważne, w taką pogodę gdzieś przy szlaku czeka na nas schronisko, migające jasnymi światłami okien, zapraszając do schronienia się w cieple, świetle i rozgrzania zmarzniętego ciała herbatą po góralsku lub czymś bardziej adekwatnym do wieku i upodobań.
Taki to właśnie był ten trzeci dzień w Tatrach… 🙂