Droga królów (Arch. burzowego światła #1)
The Way of Kings by Brandon Sanderson
My rating: 3 of 5 stars
Nie ukrywam, że fanem fantasy nie jestem, ale, z drugiej strony nie mam żadnych uprzedzeń wobec tego gatunku. Na dobrą książkę można trafić na każdej półce w bibliotece, ale na tej akurat półce najlepsze miejsce jest już zajęte przez Tolkiena i Pratchetta i nie są oni w żaden sposób zagrożeni. Na zasadach lokalnego patriotyzmu jestem też skłonny dobrze oceniać i polecać Sapkowskiego
Sanderson stworzył wielowymiarowe, pojemne uniwersum. Wg zapowiedzi ma ono pomieścić jeszcze kilkanaście opasłych tomów, z których cześć już powstała. Świat poznajemy z punktu widzenia zawieszonych w nim drobinek: niewolnika, młodej arystokratki w opałach, zabójcy i króla. Oczywiście w momencie nadciągającego zagrożenia, które może wszystko unicestwić. Sposób opowiadania historii, odkrywanie kolejnych kart, dokładanie kolejnych puzzli to jest mocna strona tej książki i nie cofnę się przed stwierdzeniem, że momentami jest wciągająca.
Jest wciągająca, ale bardziej na zasadzie powieści „płaszcza i szpady” niż Ulissesa (nie czytałem). Z tym że szpada jest, jak to w fantasy, mocno ulepszona magią. Bardzo dużo jest tu pratchetyzowania czyli dywagowania, jakie są mechanizmy władzy, religii, jak skonstruowane jest społeczeństwo i co napędza jednostki. Nie znalazłem tu jednak szczególnie przenikliwych analiz, wszystko raczej na poziomie New York Times bestsellera. Chociaż niektóre pomysły odnośnie tego, jak mogłoby by być inaczej, są całkiem ciekawe i inspirujące do przemyśleń.
Podsumowując, sądząc po jej światowej popularności, jest to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku. Dla fanów literatury już niekoniecznie, ale będzie dobrą odskocznią od powieści Tokarczuk, ale tylko dla tych, którzy będą w stanie znieść ponad tysiąc stron pod znakiem magii i miecza.