We Frankfurcie spodziewalibyśmy się banków (na czele z Europejskim Centralnym) i innych instytucji finansowych, słynnych w całym świecie targów (Messe Frankfurt), w ostateczności nawet Menu, ale nie Orła Białego. Tymczasem jest – jednogłowy (jak Pan Bóg przykazał), na czerwonej tarczy, ze złotą koroną. Rzekłbyś – wszystko się zgadza. Powiewa dumnie na prominentnym miejscu, bo przy samiuśkim rynku, na budynku ratusza. Okazuje się, że taki oto herb ma Frankturt, podobno nawiązując do cesarskiego orła z XIII w.
Cóż, od tego czasu cesarski orzeł sczerniał, tarcza pożółkła, a ten frankfurcki jako żywo przypomina godło Polski, szczególnie z czasów jagiellońskich. I tylko niebieski jęzor wygląda podejrzanie.
Co jeszcze zobaczyć można podczas bardzo krótkiego jesiennego wypadu do Frankfurtu nad Menem? Popatrzmy:
Marek Szczerbak
Z zawodu ekonomista, z zamiłowania fotoamator. Niczym Jan z Czarnolasu, wiecznie rozdarty pomiędzy (czasem zajmującą, czasem jałową) krzątaniną na dworze a pragnieniem, aby zasiąść pod cienistą lipą, z piórem w jednej ręce, a pucharkiem zacnego miodu w drugiej i kontemplować opadające liście.
Zwolennik zasady, że aparat powinien mieścić się w kieszeni, tak aby chciało się go zabierać wszędzie tam, gdzie warto. Coraz bardziej przekonujący się do łączenia tekstu z obrazem jako formy wyrazu artystycznego.
Autor i niedzielny propagator hasła:
W podróżowaniu jeden jest cel: opisać wszystko w ekskursja.pl.