Girona to miasto nieco oddalone od wybrzeża, niezbyt duże, ledwo dwa razy większe od Mińska Mazowieckiego, ale z długimi tradycjami. Założył ją w I w. p.n.e. wódz rzymski Pompejusz. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego wraz z całą Iberią stała się częścią państwa Wizygotów, a następnie na początku VIII w. została zdobyta przez Arabów. W odróżnieniu od znakomitej większości Półwyspu Iberyjskiego, na północnym wschodzie Maurowie nie utrzymali się długo. Jeszcze w tym samym wieku Girona została odbita niewiernym przez Karola Wielkiego. Miasto stało się stolicą Marchii Girony – jednego z kilku hrabstw chrześcijańskich pełniących rolę swojego rodzaju przedmurza czy też zderzaka Imperium Karolińskiego. Znaczenie Girony nieco zmniejszyło się, gdy nad zalążkiem współczesnej Katalonii, nazywanym wtedy Marchią Hiszpańską, zwierzchnictwo objęli hrabiowie Barcelony. Gironie pozostał status miasta katedralnego i siedziby biskupstwa.
Współcześnie Girona to miasto uniwersyteckie z długimi tradycjami, ale też ostoja nacjonalizmu katalońskiego, bardziej pod tym względem jednolita światopoglądowo niż portowa i w większym stopniu międzynarodowa Barcelona. Znana jest z jednej z najlepiej zachowanych średniowiecznych starówek w Hiszpanii, jak również ze sporej historycznej dzielnicy żydowskiej. Samych Żydów jako zwartej społeczości nie ma od roku 1492, kiedy to decyzją Królów Katolickich Izabeli i Ferdynanda zostali wypędzeni z królestw Kastylii i Aragonii. Był to rok pod wieloma względami przełomowy w historii Hiszpanii, dość wymienić podbój Granady i pierwszą wyprawę Kolumba.
A żółte wstążki (po hiszpańsku:lazos amarillos)? W różnych czasach i różnych miejscach symbolizowały najprzeróżniejsze rzeczy, ale współcześnie w Katalonii oznaczają jedno – ruch niepodległościowy. Można się było na nie natknąć wszędzie tam, gdzie byliśmy, obok „republikańskiej” wersji flagi Katalonii i żądania uwolnienia „więźniów politycznych” (czyli inicjatorów nielegalnego referendum z 2017 r.), ale w Gironie jakby w większym natężeniu niż gdzie indziej.
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Katalonia 2018. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Marek Szczerbak
Z zawodu ekonomista, z zamiłowania fotoamator. Niczym Jan z Czarnolasu, wiecznie rozdarty pomiędzy (czasem zajmującą, czasem jałową) krzątaniną na dworze a pragnieniem, aby zasiąść pod cienistą lipą, z piórem w jednej ręce, a pucharkiem zacnego miodu w drugiej i kontemplować opadające liście.
Zwolennik zasady, że aparat powinien mieścić się w kieszeni, tak aby chciało się go zabierać wszędzie tam, gdzie warto. Coraz bardziej przekonujący się do łączenia tekstu z obrazem jako formy wyrazu artystycznego.
Autor i niedzielny propagator hasła:
W podróżowaniu jeden jest cel: opisać wszystko w ekskursja.pl.