Naftowe Gorlice i latarnia Ignacego (08.2017)
Na obrzeżach powiatowego miasta Gorlice, położonego na południowo-wschodnich rubieżach województwa małopolskiego, w Beskidzie Niskim, mieści się ciekawe muzeum, czy raczej skansen, bo w dużym stopniu na wolnym powietrzu, ale nie wsi małopolskiej, dawnych sprzętów rolniczych i ludowego rękodzieła, jak to często bywa w skansenach, lecz przemysłowe – Muzeum Gorlickiego Kopalnictwa Naftowego, dzisiaj muzeum, a przez wiele lat, i to do całkiem niedawna czynna kopalnia „Magdalena”, ważny punkt na mapie Gorlickiego Zagłębia Naftowego, będącego jednym z najstarszych obszarów wydobycia i przerobu ropy naftowej na świecie, jako że w okolicy od dawien dawna lud wykorzystywał „olej skalny” pochodzący z naturalnych wycieków, a to w ludowej swej medycynie, a to w transporcie, a że nieznane były jeszcze silniki spalinowe, smarowano nim osie wozów, na początku wystarczyło trochę pokopać i samo wypływało, potem trzeba było już pompować, i tak zaczęły powstawać prawdziwe polskie szyby naftowe i kopalnie, w tym „Magdalena” w Gorlicach, eksploatowana od lat 30. XX w. aż po początek Naszego Wieku Dwudziestego Pierwszego, kiedy to złoże, do cna zużyte, wymusiło zamknięcie kopalni, ale na długo przed „Magdaleną”, bo w 1852 r. w gorlickim powiecie książę Stanisław Jabłonowski, dziedzic na Kobylance, destylował ropę naftową, pozyskując asfalt oraz naftę, już rok później sprawą zainteresował się nasz najsłynniejszy po Koperniku i Skłodowskiej człowiek nauki, Ignacy Łukasiewicz, przyjechał ci on do Gorlic, jak Skłodowskiej na świecie jeszcze nie było, i za dnia pracował w aptece, a wieczorami próbował, rafinował, eksperymentował, destylował, żeby lampa naftowa nie dymiła, aż wreszcie rezultat był na tyle dobry, że w 1854 r. w Gorlicach, po raz pierwszy w świecie, została zapalona uliczna lampa naftowa, no to się wtedy dopiero o gorlickiej ropie zrobiło głośno w całych Austro-Węgrzech i nie tylko, nazjeżdżało się kapitalistów i zaczęła się eksploatacja na skalę przemysłową, a szyby zaczęły wyrastać jak grzyby na maratonie pieszym w KPN-ie, a nie dość że szyby, to nawet rurociągi do rafinerii, choć nie tak długie jak „Przyjaźń”, dzisiaj zostało po tym wszystkim piękne wspomnienie, błogie poczucie, że i na tym polu nasi byli pierwsi, no i skansen przemysłu naftowego na „Magdalenie”, będący częścią Karpacko – Galicyjskiego Szlaku Naftowego, skansen, którego pomysłodawcą, strażnikiem i przewodnikiem jest pan Kazimierz Dudek, ostatni kierownik kopalni „Magdalena”, w polskiej branży naftowej od czterech pokoleń.
Nasyceni zatem lesistym Beskidem i drewnianymi cerkwiami, na fali reindustrializacji kierujemy się do miejsca, gdzie w polskiej nafcie wszystko się zaczęło.