Grenada czyli nie tylko Alhambra (05.2013)
Grenada (znana też jako Granada) to miasto w hiszpańskiej Andaluzji, trochę większe od Gdyni, ale trochę mniejsze niż Białystok. Jest jedną z największych atrakcji turystycznych Hiszpanii. Głównie z powodu słynnej Alhambry, choć dla Hiszpanów nie tylko, a nawet nie przede wszystkim dlatego.
Co każdy turysta wiedzieć powinien?
Primo – że Grenada była stolicą ostatniego muzułmańskiego emiratu w Hiszpanii, najdłużej, bo aż do 1492 r. opierającego się tzw. rekonkwiście, czyli odzyskiwaniu Półwyspu Iberyjskiego przez władców chrześcijańskich. Po upadku Kordoby i Sewilli schronienie znalazło tu od groma muzułmańskich uchodźców, miasto miało wtedy więcej mieszkańców niż współcześnie (czyli na pewno wielokrotnie więcej niż Białystok, nic nie ujmując Białystokowi). W ogóle za Maura Grenada przeżywała swój najlepszy okres.
Secundo – że słynna Alhambra, czyli położony na wzgórzu warowny zespół pałacowy, wybudowany w XII w. przez muzułmańską dynastię Nasrydów, arcydzieło architektury arabskiej w Hiszpanii, służyć miało obronie nie przed chrześcijańskim najeźdźcą, jak by się mogło wydawać, lecz przed własnym ludem. Własnym w sensie umownym, bo w średniowieczu Hiszpanię zdobyło pospolite ruszenie muzułmańskie. Elitą, która rządziła Hiszpanią w imieniu kalifów ulokowanych gdzieś na Bliskim Wschodzie, byli Arabowie, ale dużą część wojsk i osadników stanowili Berberowie z Afryki Północnej. I tej większości nie do końca podobał się podział zasobów, jaki zaproponowała owa elita. Stąd elita zawsze musiała się mieć na baczności przed większością.
Tertio – że powstanie nowożytnej Hiszpanii bardzo silnie związane jest właśnie z Grenadą. Dramatis personae tej historii to tzw. Królowie Katoliccy, czyli Izabela Aragońska i Ferdynand Kastylijski. Izabela i Ferdynand byli małżeństwem, a w ich osobach Kastylia i Aragonia połączyły się, tworząc Hiszpanię. Ale najpierw trzeba było uporządkować sytuację na Półwyspie Iberyjskim, czyli właśnie podbić Emirat Grenady (nota bene wcześniej często sojusznika Kastylii przeciwko innym emiratom muzułmańskim). Sprawa została dokończona w 1492 r., który bywa przyjmowany umownie jako rok końca średniowiecza i początku nowożytności.
Od jakiegoś czasu do Izabeli i Ferdynanda miał sprawę niejaki Krzysztof Kolumb. Ale że była wojna, to królewska para nie miała głowy do innych ambitnych projektów. Tuż po jej zakończeniu właśnie w Grenadzie doszło do audiencji, podczas której ostatecznie zapadła decyzja o finansowaniu pomysłu Kolumba o znalezieniu nowej, zachodniej drogi do Indii. I tak, jak wiemy, doszło do odkrycia Nowego Świata, co na kilka stuleci uczyniło Hiszpanię światowym supermocarstwem. A na polski stół wprowadziło ziemniaki.
Izabela i Ferdynand mieli ponoć nawet plan, żeby to Grenadę uczynić stolicą ich zjednoczonego państwa. Tu oboje złożyli swe kości. Kaplica z ich grobowcem jest miejscem pielgrzymek licznych szkolnych wycieczek, coś jak u nas Wawel.
Quatro – to Grenada jest podobno kolebką flamenco. Kwintesencji hiszpańskości, choć powstałej w środowiskach andaluzyjskich Cyganów. Z tym że mieszkańcy Sewilli i jeszcze kilku innych miast mogą się z tezą o pierwszeństwie Grenady w tym zakresie nie zgodzić.
Zwiedzanie i inne atakcje
Władze Grenady narzekają, że wycieczki przybywające do miasta wpadają zobaczyć Alhambrę i wracają na słoneczne wybrzeże. Nie nocują, jak zjedzą obiad, to dobrze, dutków mało zostawiają. Jest wprawdzie w Grenadzie słynna, jak to się swojego czasu mówiło – wypasiona – katedra z tą kaplicą nagrobną Izabeli i Ferdynanda, ale to obcokrajowców mało wzrusza. W ramach atrakcji turystycznej postanowiono zatem rekultywować odrobinę mauretańskiego klimatu, wpuszczając w wąskie uliczki wokół katedry kupców z pobliskiego Maroka.
Do innej kategorii atrakcji należy zaliczyć procesje maryjne, które w Hiszpanii, szczególnie w Andaluzji, wiążą się z bardzo specyficznym klimatem ludowej zabawy, połączonej z mistycznym przeżyciem w duchu gorącego, południowego temperamentu lokalnej ludności. Madonny to nie obrazy, jak u nas, a figury naturalnej wielkości, bogato ubrane, noszone tradycyjnie na platformach przez przeróżne bractwa cechowe. Są zatem marsze promieniste z poszczególnych parafii i inne cuda. Chyba że pada, wtedy noszenie ciężkich platform po śliskich chodnikach jest dość niebezpieczne. W Andaluzji rzadko pada, choć nam w Grenadzie udało się doświadczyć tego zjawiska. Wracając do procesji dodam jeszcze, że kler zasadniczo nie jest Hiszpanom niezbędny w zażyłych kontaktach z Matką Boską, tym bardziej że wielu z nich zraziła do Kościoła jego dość niejednoznacznie oceniana postawa za czasów dyktatury generała Franco.
No, trochę się rozpisałem, a tu jeszcze zdjęcia czekają.