Szlakiem cystersko-benedyktyńskim (Polska-Czechy-Polska, 08.2013)
Szlak cystersko-benedyktyński wiódł przez Krzeszów (w Polsce) i Broumov (w Czechach). Ale po kolei…
Z A do B
Czasem w życiu każdego człowieka nadchodzi taka chwila, kiedy ma potrzebę przemieszczenia się z punktu A do punktu B. No i zaczyna się… Bo nagle pojawiają się pytania:
– Czy jechać najprostszą drogą, czyli przez C?
– Czy skusić się na wypróbowanie mało uczęszczanego skrótu, z pominięciem C, ale za to przez D?
– Czy, niezależnie od wyboru C lub D, nie skorzystać z okazji i, nadrabiając nieco drogi, nie zahaczyć również o E?
Mnie człowieczy los dosięgnął w sierpniu 2013 r., kiedy potrzebowałem przemieścić się z Karpacza u stóp Karkonoszy do Karłowa w samym sercu Parku Narodowego Gór Stołowych. Droga w sumie niezbyt długa, około dwugodzinna, na jej przebycie miałem cały dzień. Tak zwana linia prosta, nawet w przybliżeniu, odpadała, bo w górach jeździ się tam, gdzie są drogi, a w poprzek grzbietów najczęściej się nie da.
Ostatecznie wybór padł na:
– pewne nadłożenie drogi w powiecie kamiennogórskim, tak aby zwiedzić opactwo cystersów w Krzeszowie,
– skrócenie sobie dalszej drogi przez Czechy, które w tych okolicach wrzynają się niejako w nasz piękny kraj, i przekroczenie polsko-czeskiej granicy w Golińsku, a następnie czesko-polskiej w Tłumaczowie.
Krzeszów
Krzeszów jest wsią na Dolnym Śląsku, w powiecie kamiennogórskim. Pośród pól i łąk wyrasta tam potężny zespół klasztorny, z bazyliką, drugim jeszcze kościołem, zabudowaniami klasztornymi, domem opata i mauzoleum Piastów świdnicko-jaworskich. Początki klasztoru (najpierw benedyktynów, później cystersów) sięgają XIII w., czyli czasu rozbicia dzielnicowego Polski i panowania na tych ziemiach Piastów śląskich.
Na uwagę opactwo w Krzeszowie zasługuje ze względu na przebudowę, która miała miejsce w pierwszej połowie XVIII w., za czasów austriackich. Przebudowę, a właściwie budowę od nowa. Stare zabudowania w większości rozebrano i w ciągu niespełna 10 lat wybudowano nowe, w spójnym barokowym stylu. Tłem tej decyzji była ostra rywalizacja katolicko-ewangelicka na terenach Dolnego Śląska, a motywem chęć olśnienia owieczek i przeciągnięcia na łono Kościoła katolickiego.
I dzięki temu mamy w Krzeszowie europejską perłę baroku. A fresków tam, złoceń, figur, wszystkiego, że aż głowa boli. Zresztą obaczcie, bracia i siostry, sami:
Broumov
Droga przez Czechy prowadzi nas przez malownicze górskie doliny i urocze małe miasteczka. Droga wojewódzka, czyli nie ma potrzeby zaopatrywania się w winiety. Przejść granicznych w zjednoczonej Europie już nie ma, chociaż to w Golińsku było chyba dość duże i zabudowania pozostały.
Zatrzymujemy się w Broumovie. Małe miasteczko, ale bardzo zadbane. Lokalna przychodnia wygląda jak pałac. Mają tu jeszcze jakieś zabytki sakralnej architektury drewnianej, ale gdzieś z boku, my skupiamy się na starówce. Rynek, a nieopodal kolejny dziś po Krzeszowie zespół klasztorny. Tym razem benedyktyński, obecnie muzeum. Żarliwość religijna Czechów jest współcześnie znacznie mniejsza niż za czasów wojen husyckich, zresztą może jedno z drugim ma jakiś związek. Jak ktoś lubi klimaty śląskie, historyczne i antyklerykalne, polecam trylogię śląską Sapkowskiego.
Wracając do zespołów klasztornych, dzień jest w zasadzie tematycznie bardzo spójny, wszak cystersi to odłamowcy benedyktyńscy. Założyciel zakonu, św. Robert z Molesme, był benedyktynem, którego wizja życia zakonnego odbiegała od pomysłów współbraci z Cluny, i tak właśnie powstał nowy zakon, ale co ciekawe cystersi posługują się regułą benedyktyńską.
Po tym niekrótkim wstępie garść zdjęć z Czeskiej Republiki: