La Graciosa: jeszcze mniejsza wyspa wulkaniczna (03.2014)
Istna gracja
La Graciosa to taka mała wyspa (a więc chyba wysepka) u północnych wybrzeży Lanzarote. Takie Lanzarote w miniaturze, tylko mniej lawy, a więcej piasku.
Można się na nią dostać promem pływającym z Orzoli, w niecałe pół godziny. A potem to już w zależności od humoru i temperamentu: nacieszyć się dziewiczymi plażami, zdeptać z buta czy też zjechać rowerem. Leniwi mogą Land Roverem. A dla bardzo leniwych pozostaje tawerna w portowym miasteczku Caleta del Sebo.
Ech, do czorta
Rajska wysepka z rajskimi plażami zupełnie inaczej się prezentuje, gdy jest mokro i wieje silny wiatr. Już wyjście statkiem z przytulnej zatoczki na otwarty ocean dostarcza silnych wrażeń. Człowiek czuje się jak w łupince targanej żywiołami. Niezapomniane przeżycie, tym mniej zapomniane, im mniejsza jednostka. A w życiu, wiadomo, trzeba kolekcjonować mocne wrażenia.