Murale Meksyku: Palacio de Bellas Artes (06.2017)
Na zachodnich rubieżach Centro Histórico, czyli starówki meksykańskiej stolicy, na skraju parku Alameda Central (nb. najstarszego parku publicznego Meksyku i obu Ameryk) znajduje się potężnych rozmiarów pałac – Pałac Sztuk Pięknych (Palacio de Bellas Artes). Zgodnie z nazwą, można w nim obcować ze sztukami pięknymi. Zbudowany pod koniec XIX w., jest połączeniem odpowiednika naszego Teatru Wielkiego z muzeum tego, co najbardziej charakterystyczne w nowożytnej sztuce meksykańskiej – czyli murali.
W części muzealnej podziwiać można prace największych tytanów gatunku, tak więc obecni są tacy autorzy jak:
- José Clemente Orozco (1883–1949) z ekspresyjną alegorią wojny w dobie społeczeństw masowych,
- David Alfaro Siqueiros (1896-1974) z alegorią młodej meksykańskiej demokracji i scenami z niełatwego życia ostatniego władcy Imperium Azteków,
- Manuel Rodríguez Lozano (1894/1897?–1971) ze współczesną interpretacją Piety,
- Jorge González Camarena (1908-1980) z kolejną alegorią Meksyku, tym razem w poetyce symbolizmu,
- i oczywiście Diego Rivera (1886–1957).
Najbardziej znany z prezentowanych w Bellas Artes murali Diega Rivery nosi tytuł El hombre controlador del universo (Człowiek panem wszechświata), funkcjonuje również tytuł El hombre en el cruce del camino (Człowiek na rozstaju dróg). Oparty jest na motywach innego muralu, namalowanego przez autora w Rockefeller Center w Nowym Jorku. Pierwowzór został zniszczony na polecenie zleceniodawców – rodzinę Rockefellerów, gdy uznali oni, że Diego trochę przesadził z apoteozą komunizmu. Droga prowadzić może bowiem albo w kierunku postępu z Leninem na czele albo jałowości i opresji społeczeństwa burżuazyjno-faszystowskiego. Osobna praca poświęcona jest zresztą III Międzynarodówce (komunistycznej), z Leninem, Trockim (osobistym przyjacielem Diega i Fridy) i niezwyciężoną Armią Czerwoną.
Na uwagę zasługuje także poliptyk Carnaval de la vida mexicana, którego cztery części początkowo zdobiły wnętrza hotelu Reforma. Ze względu na silną wymowę polityczną, zostały stamtąd usunięte i ostatecznie trafiły do Bellas Artes. Tutaj prezentujemy dwa freski z tego cyklu: jeden przedstawia obrzędy związane z indiańskim bogiem wojny (i zapowiedź konkwisty), drugi zaś meksykańskiego Robin Hooda, który dzielnie sobie radził z francuskimi interwentami.
A poniżej już fotorelacja z wizyty w muzeum oraz dzieła, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie, wraz z tytułami i nazwiskami autorów.