Między wodą a niebem
Jeśli zadamy przeciętnemu Kowalskiemu pytanie „Z czego słynie Kraków?” to bez wątpienia usłyszymy, że są tam: Planty, Rynek, Wawel i Smok Wawelski. Niektórzy dodadzą jeszcze, że ciekawa jest żydowska dzielnica Kazimierz. Jest to odpowiedź jak najbardziej prawidłowa, bo wszyscy kojarzymy Gród Kraka z historią i sztuką, ale tą sprzed 100 lat i więcej. Nikt nie szuka w Krakowie sztuki współczesnej i tym większe jest zaskoczenie jak na taką sztukę przypadkiem trafimy…
Pomiędzy Kazimierzem a Podgórzem przez Wisłę została przerzucona kładka pieszo-rowerowa, która nazwana została „Kładką o. Bernatka” na cześć krakowskiego zakonnika z przełomu XIX i XX wieku. Na kładce zainstalowano wystawę rzeźb balansujących autorstwa Jerzego Kędziory. Jak się dowiedziałem w Internecie wystawa była planowana jako czasowa (od września do końca 2016), być może dlatego, że przewidywano że rzeźby pospadają do Wisły. Na szczęście nie powpadały i nadal wystawę można oglądąć.
Uroda kładki jest kwestionowana, podobnie jak jej użyteczność. Została ona jednak doceniona przez zakochanych i objęła funkcję krakowskiego mostu miłości, do którego zakochane pary przypinają kłódki ze swoimi imionami i pozbywszy się kluczyka zapewniają sobie trwałość łączącego je uczucia.
Zamierzony przez artystę efekt zawieszenia i nietrwałości równowagi uderza również osoby nie interesujące się sztuką. Rzeźby ukazujące piękno ludzkiego ciała mają widoczną gołym okiem masę i to, że utrzymują równowagę, wydawałoby się, że wbrew grawitacji, jest niepokojące i poruszające. Pozy są tak dobrane, że postaci wydają się jakby zamrożone/sfotografowane w ruchu podczas wykonywania trudnych ewolucji akrobatycznych.
Poniżej kilka zdjęć z tej plenerowej wystawy, na którą będąc w Krakowie wydaje nam się warto rzucić okiem. Jeśli oczywiście ma zamiar się wyjść poza triadę: Wawel, Planty, Rynek.