Opowieść o 525. kilometrze (05.2016)
Żegnając się z Tarchominem, z łezką w oku wspominaliśmy między innymi 527. kilometr, a dokładniej rzecz biorąc nadwiślańską tablicę wskazującą, że taka właśnie odległość dzieli nas od morza.
Minęły lata. Wtedy była jesień i zmierzchało, teraz jest wiosna, a słońce wysoko jeszcze na niebie. Wtedy kilometrów było 527, teraz 525, wtedy prawy brzeg, teraz lewy. Kijem Wisły nie zawrócisz, wiadomo, ale można naładować akumulatory. W Lesie Młocińskim jest to w tym sezonie o tyle proste, że baterie słoneczne występują w tandemie z wiatrakami.