Zimowy wieczór na Montmartrze #bezsakwalewostrogach (01.2011)
Istnieją przypuszczenia, że na wzgórzu Montmartre w III w. męczeńską śmierć poniósł pierwszy biskup Paryża, święty Dionizy wraz z dwoma towarzyszami, stąd nazwa Mons Martyrorum (Wzgórze Męczenników). Tyle etymologia ludowa. Bardziej prawdopodobna od prowiniencji świątobliwej jest pogańska – pierwotnie było Mons Mercurii (góra Merkurego), potem Mons Mercori, następnie Mons Martyrum (że niby jednak męczennicy) i wreszcie współczesne Montmartre. Dzielnica na wzgórzu, z imponującym widokiem na Paryż, znana jest głównie jako (podówczas) tanie i barwne miejsce życia i niezbyt higienicznych rozrywek tzw. cyganerii artystycznej drugiej połowy XIX w. oraz z monumentalnej, chociaż nie bardzo starej bazyliki Sacré-Cœur (Najświętszego Serca), wznoszonej jako wotum wdzięczności za brak istotnych zniszczeń Paryża w wojnie francusko-pruskiej 1870-1871 r., ale ukończonej dopiero w 1914 r., a konsekrowanej w 1919 r.
I tak między monumentalnym sacrum a klimatycznym profanum deptał paryskie bruki przybysz z Polski, nie pierwszy i nie ostatni, wieczorową porą u początków Roku Pańskiego 2011, być może nawet wspominając to samo miejsce w innym czasie.