Nowy Jork: zima w Central Parku i inne opowieści (01.2008)
Dzieliłem się już z Państwem wrażeniami z pierwszej, niezapomnianej wizyty w Nowym Jorku. Początkowo zachłyśnięty legendarną metropolią, bardzo szybko nauczyłem się patrzeć na nią z góry. Dzisiaj nadszedł czas na wspomnienie wizyty drugiej, nieco zapomnianej. Tak jak z Muzeum Chopina, bujna wiosna przechodzi w bezlistną zimę, co szczególnie widoczne jest w wielkim i prostokątnym Central Parku, w którym tym razem zatrzymałem się na dłużej.
Czego tam nie ma… Stawy, alejki, dorożki, lodowisko, prawdziwi rangersi (jak to w amerykańskich parkach), wiewiórki i nieoczekiwany, przynajmniej dla mnie, akcent polski, a w zasadzie polsko-litewski. Polskich akcentów w Nowym Jorku było zresztą więcej, poczynając od owianej swojego rodzaju legendą dzielnicy Greenpoint, gdzie zapowiadano akurat występy krajowego kabaretu Ani Mru Mru, a pracownicy polskiej placówki dyplomatycznej zaopatrywali się w kiełbasę.
A teraz już ekskluzywna kolekcja 30 dagerotypów z początków 2008 roku: