Polirrinia czyli starożytność ukryta (05.2006)
Polirrinia to obecnie malutka, zagubiona wśród gór wioska na południe od Kissamos/Kastelli, jakieś 5 km w linii prostej (drogą – uwzględniając ukształtowanie powierzchni – zauważalnie dalej), ale jeśli wierzyć autorom starożytnym, niegdyś była najważniejszym miastem zachodniej Krety. Było to w czasach, kiedy miasta wznosiło się w pewnym oddaleniu od wybrzeża, najlepiej na wzniesieniach – tak było zwyczajnie bezpieczniej, bo zawsze można się było spodziewać wizyty niezapowiedzianych gości – na pewno pamiętają Państwo historię Teguise – pierwszej stolicy kanaryjskiej Lanzarote.
Zaintrygowani widocznymi na mapie znaczkami starożytnych pozostałości, postanowiliśmy sprawę obadać naocznie. Kręta droga wiodła wąskim asfaltem w górę. Gdy tak sobie szliśmy w skwarze kreteńskiego dnia, na nasze szczęście ulitował się nad nami pewien niemłody już grecki rolnik i zaproponował podwózkę ciągnikiem, którym akurat powoził. Wdrapaliśmy się zatem na szerokie blaszane błotniki – świeżo poślubiona mi podówczas oblubienica na jeden, ja na drugi – i ruszyliśmy. Wdzięczni naszemu kierowcy, w miarę ograniczonych możliwości konwersacyjnych, tak językowych, jak i związanych z hukiem silnika, pogawędziliśmy sobie nieco. Okazało się, że nasz rolnik był kiedyś marynarzem, pływał do Gdańska, z tego czasu pozostały mu ciepłe uczucia do Polski, Polaków i solidarnościowej tradycji, krytycznie wypowiadał się natomiast o słusznie minionym w naszym kraju ustroju.
Kiedy pożegnaliśmy się z uprzejmym traktorzystą i weszliśmy na szczyt, naszym oczom ukazała się murowana, może nie nowa, ale na pewno nie starożytna cerkiew z niewielkim cmentarzem, przechadzajace się w pobliżu kozy, jak również niezgorszy widok na okolicę. Po starożytnym mieście ani śladu, choć na samej górze była kiedyś podobno światynia. Kto wie – być może obecna wykorzystywała częściowo materiał budowlany tej sprzed tysiącleci. Później w wiosce natknęliśmy się jeszcze na jedną ekskawację domu z okresu hellenistycznego i to by było na tyle. Sic transit gloria mundi.
Po tak długim tekście być może nieco nieprzyzwoicie wyglądają zamieszczone poniżej cztery zdjęcia na krzyż, ale cóż… tylko tyle dotrwało do naszych czasów w przyzwoitym stanie.