Myślisz, że śnisz? To Porto Moniz (01.2019)
Porto Moniz to niewielkie miasteczko w północno-zachodniej części Madery, najbardziej znane ze swoich naturalnych wulkanicznych basenów. Z São Vicente można się do niego dostać autobusem, pokonując malowniczą trasę wzdłuż północnego wybrzeża wyspy, zagłębiając się raz po raz w wydrążone w skale tunele.
W samym miasteczku, poza rzeczonymi basenami jest też niewielki port, równie niewielka promenada, XVII-wieczny kościółek i w sumie niewiele więcej. Można podziwiać, jak skały rozbijają się o zastygłą lawę, a jak już się tym widokiem nasycimy, podejść kawałek w górę, żeby móc obserwować, jak Porto Moniz prezentuje się z pewnego oddalenia.
W pobliżu (jakieś 2-3 km od wybrzeża) znajdują się dwa dogodne punkty widokowe – do jednego dociera się drogą nr 101, drugi wymaga zboczenia nieco z ubitego szlaku w kierunku zachodnim. W dniu, w którym wizytowaliśmy Porto Moniz, ruch kołowy na szosie był chwilowo wstrzymany ze względu na usuwanie wielkiego obalonego eukaliptusa (turyści z Polski przemknęli się pieszo), a po dotarciu na drugi punkt widokowy okazało się, że widoczność nie przekracza dwóch metrów. Na szczęście wystarczyło poczekać kwadransik, aby chmura nieco się rozwiała. Aura sprzyjała też powstaniu tęczy, łączącej niebo z oceanem.
A jak się wymawia nazwę miasteczka? To proste – wystarczy podążać za rymem i rytmem tytułu wpisu.