Świątynia Horusa w Edfu (02.2020)
Nasz lokalny przewodnik twierdził (jeśli dobrze go zrozumiałem, a mimo swojej lokalności władał stosunkowo poprawną, choć rudymentarną polszczyzną), że w Luksorze (zwanym dawniej Tebami) znajduje się 1/3 starożytnych zabytków Starego Świata. Nawet jeśli to prawda (choć na pierwszy rzut oka nieco trudno uwierzyć w taką statystykę, w końcu jeśli zsumuje wszystkie akropole, kolosea, butrinty, tadż mahale i angkor waty* Europy, Azji i Afryki…), to nadal sporo skarbów starożytnosci można znaleźć poza dawną stolicą obu Egiptów. Z czego znaczna część to spuścizna po cywilizacji egipskiej właśnie**.
Ot, choćby w takim Edfu. To położone nad Nilem, jakieś 70 km na południe od Luksoru miasto, z liczbą ludności niewiele przekraczającą Mińsk Mazowiecki, w starożytności było ośrodkiem kultu Horusa, który jako opiekun monarchii egipskiej cieszył się szczególną sympatią faraonów, a jako bóg nieba toczył odwieczną, na końcu zwycięską oczywiście walkę dobra ze złem, w której zło reprezentował jego wujek Set, pan ciemności.
Głównym materialnym wyrazem kultu Horusa w Edfu jest okazała świątynia. Jej obecna wersja wznoszona była między III a I w. p.n.e., w czasach Nowego Państwa, za panowania greckiej dynastii Ptolemeuszy. Świątynia zachowała się do naszych czasów w bardzo dobrym stanie (poza, podobnie jak w Karnaku, w sensie dosłownym skutymi twarzami egipskich bogów, które najwyraźniej obrażały uczucia religijne poźniejszych wyznawców Boga Jedynego). A jak już przywołujemy Karnak, świątynia Horusa w Edfu jest drugą co do wielkości spośród zachowanych świątyń w Egipcie – największą jest właśnie Karnak, czyli, jak pamiętamy, Najbardziej Dobrane z Miejsc.
Dla wysłanników opiniotwórczego portalu ekskursja.pl świątynia Horusa w Edfu była pierwszym zetknięciem ze starożytnym Egiptem, stąd wobec gigantycznej, zdobionej scenkami z mitologii fasady, ogromu kolumn, posągów i, gdzie tylko nie spojrzeć, hieroglifów na wyciągnięcie ręki, doszło, nie ma co ukrywać, do zjawiska opadnięcia szczęki.
Bóg Horus wyobrażany jest jako sokół lub też mężczyzna z twarzą sokoła (żeby było śmieszniej, Set przybiera formę hipopotama), ze ścian świątyni czytać można całe skomplikowane historie w obrazkach, w których każdy detal ma symboliczne znaczenie. Spora część z nich służy budowaniu autorytetu faraonów, począwszy od budowniczego świątyni, który, jak dowiadujemy się ze ścian, zanim rozpoczęły się prace, osobiście uzgadniał jej projekt z Horusem i jego żoną Hathor.
*) Na drugi rzut oka uwierzyć jest już nieco łatwiej, szczególnie że ani Angkor Wat, ani Tadż Mahal nie są budowlami starożytnymi.
**) To trochę jak z ładnymi piosenkami – podobno wszystkie już zostały napisane, z czego większość przez Beatlesów.