Sacrum i profanum na wzgórzu Tibidabo (08.2018)
Tibidabo to najwyższe wzgórze Barcelony (512 m n.p.m.). Tradycja głosi, że nazwa pochodzi z Ewangelii (po łacinie tibi dabo znaczy: „dam ci”) i odwołuje się do sceny kuszenia Jezusa przez diabła, któryż to diabeł zabrał Jezusa na wysoką górę, pokazał mu wszystkie królestwa świata i obiecał dać mu je we władanie w zamian za oddanie mu pokłonu. Jezus oczywiście nie dał się nabrać na tę ofertę, mówiąc: vade retro, satanas! Wygląda na to, że mieszkańcy Barcelony schlebiają sobie, że niby to ich miasto jest takie grzechu warte.
Zgodnie z tą tradycją na wzgórzu Tibidabo współistnieją tuż obok siebie przybytek ziemski i niebiański, a mianowicie bazylika Najświętszego Serca Jezusa (Temple Expiatori del Sagrat Cor) i wesołe miasteczko. To wynik kompromisu, jakim zakończył się spór między władzami miasta a Kościołem o własność terenu na szczycie wzgórza. Obydwa przybytki powstały chyba w podobnym czasie, co uwzględniając odmienne skale, jakie przykłada się zwykle do kościołów i lunaparków oznacza, że wesołe miasteczko można uznać za zabytkowe, a kościół nie tak bardzo.
Dzień był pochmurny, więc widok Barcelony też był nieco zamglony. Ale nie zawsze wszak może świecić słońce.