Będąc miłośnikiem geografii cyfrowej nie mogę przepuścić takiej okazji, jak możliwość zebrania śladu GPX podczas lotu samolotem. Wiem, że dostępne są strony typu flightradar24, ale mając własnoręcznie zebrany ślad mogę sam sprawdzić, którędy leciał samolot, co było widoczne przez okna i jak wysoko i z jaką prędkością leciał.
W tym wpisie „na warsztat” wziąłem ślady zebrane podczas lotów do Wiednia i z powrotem w listopadzie b.r. Zapraszam do czytania i oglądania wykresów…
Odległość między Warszawą a Wiedniem wynosi niecałe 700km. Podróż samolotem pomiędzy tymi miastami trwa około godziny. Dla porównania podróż samochodem lub pociągiem trwa nieco ponad 7 godzin.
To był lot poranny. W Warszawie było jeszcze ciemno i padał deszcz, co oczywiście nie przeszkodziło w starcie i później spokojnym locie.
W Warszawie mocno lało od samego ranaSamolot (to był chyba Boeing 737) oderwał się od ziemi w momencie, gdy poruszał się z prędkością ok. 220 km/h. Po przeleceniu około 150km osiągnął pułap przelotowy 10230m. Gdy do celu pozostało około 200km rozpoczął schodzenie do lądowania na międzynarodowym lotnisku pod Wiedniem.
Nie mam zwyczaju narzekać, więc tylko informuję że ci co latają LOT-em na europejskich trasach nie powinni spodziewać się wiele. W cenie biletu pasażerowie klasy ekonomicznej otrzymują jedynie batonik czekoladowy i szklankę wody. O kawie można pomarzyć, albo trzeba sięgnąć do portfela po kilkanaście złotych.
Ładna pogoda nad Austrią sprawiła, że było możliwe zrobienie kilu zdjęć telefonem.
Dunaj - jedna z najważniejszych rzek Europy - w Polsce nie bardzo jesteśmy nią zainteresowani - bardziej Wisłą.
Ustawienie się w linii pasa wymagało wykonanie ostrego skrętu
Lot Wiedeń -> Warszawa
Lot powrotny odbywał się wieczorem dlatego nie było już możliwości robienia zdjęć. Tym razem samolot był mniejszy (jakiś Embraer), ale warunki pogodowe były gorsze ze względu na silny wiatr. Właściwie przez cały lot były turbulencje, czyli trzęsienie w 3D. Kapitan informował przez głośniki, że próbował lecieć na różnych wysokościach, co potwierdziło się później na wykresie wysokości.
Parametry startu i lądowania były podobne aczkolwiek wznoszenie było wolniejsze. Sama trasa przelotu była też inna – tym razem lecieliśmy nie nad Czechami, ale nad Słowacją.
Jest to już kolejny lot, który opisuję bawiąc się w analizę śladu GPS, jeśli Cię to zainteresowało, to zapraszam do lektury postów w kategorii Ślad lotu.
Grzegorz Sabak
Zawsze chciał dużo podróżować i pojawienie się Google StreetView tego nie zmieniło.
Odważnie wspiera tezę, że im większy i cięższy aparat, tym lepsze produkuje zdjęcia.
Zawsze chętnie rusza w podróż na Route 66 - niezależnie od tego czy akurat biegnie ona przez pustynie Arizony, paryskie bruki czy węgierską pusztę.