XLIV Maraton Pieszy im. A. Zboińskiego w Puszczy Kampinoskiej
Krótko i ogólnie: do wyboru są trzy dystanse: 100, 75 i 50 km, z tym że 50 km można przejść w nocy lub w dzień (trasy są różne). My jak do tej pory chadzaliśmy na trasę dzienną 50 km, ale po naszych przygodach kiedy to zastała nas noc w Kampinosie z rowerami bez żadnego światła, kusi nas też opcja przejścia tych 50 km nocą.
Z informacji praktycznych podajmy, że zapisy co roku otwierają się na początku września i nie ma z nimi tego problemu, że miejsca się rozchodzą w ciągu kilku minut.
Opis trasy
Trasa dzienna na 50 km jest co roku zmieniana, ale z zachowaniem „punktów węzłowych” czyli miejsca startu, jedynego punktu kontrolnego i mety. Modyfikacje nie są znaczące. W tym roku wyglądało to następująco (podajemy również orientacyjną godzinę, o której byliśmy w danym punkcie – może komuś taka informacja przyda się do zaplanowania swojego marszu):
Polana wypoczynkowa »Jakubów« w Izabelinie
Startujemy z polany na tyłach Dyrekcji KPN i „Kampinówki”. Większość nie zdążyła pobrać kart startowych przed godz. ósmą, więc start był rozłożony w czasie. My ruszyliśmy dziesięć minut po zaplanowanym starcie, a za nami w kolejce stało jeszcze jakieś 30 osób.Przez ten rozwleczony start okazało się, że nasze założenie, że pójdziemy za wszystkimi i nie musimy sprawdzać na początku trasy trochę się „rypło”. Chcąc nie chcąc trzeba było wyciągnąć z plecaka regulamin z mapką trasy i skonfrontować to z mapą turystyczną KPN-u i terenem. Nie było to trudne. Kierując się oznaczeniami ścieżki dydaktycznej musieliśmy dołączyć do szlaku niebieskiego i pójść nim dalej w kierunku Lasek i Lipkowa.
Cm. Wojenny Laski
Spoczywają tu wojskowi polegli podczas kampanii wrześniowej podczas II Wojny Światowej. Laski są najbardziej znane z Zakładu dla Niewidomych założonego w 1922 r. przez hr. Różę Czacką. Sam Zakład znajduje się na obrzeżu miejscowości i minęliśmy go zaraz po starcie.Nie wspomniałem, ale jak ruszaliśmy to padało. Ten stan miał się utrzymywać przez najbliższe cztery godziny. Jedyne co się zmieniało to intensywność opadów. Na szczęście w żadnym momencie deszcz nie osiągnął poziomu „leje jak z cebra” więc zabrane kurki i parasolki(!) wystarczały.
Lipków
Wieś na południowo-wschodnim skraju Kampinosu. We wsi dwór (którego nie widzieliśmy pilnując się szlaku), a w okolicy polana rekreacyjna z placem zabaw i miejscami piknikowymi.Kto czytał „Trylogię” ten Lipków powinien skojarzyć jako miejsce gdzie Wołodyjowski ciachnął Bohuna, ale ten nie padł na wznak i przeżył.
Za Lipkowem trasa nadal prowadziła nas szlakiem niebieskim,który na tym odcinku poprowadzony został tzw. Szeroką Warszawską Drogą. Idzie się wygodnie, można rozglądać się za grzybami i ciekawszymi drzewami do sfotografowania.
Mały Truskaw
Przysiółek wsi Truskaw.Przed Zaborowem Leśnym trasa odbijała ze szlaku niebieskiego na żółty (Truskawska Droga) . Jak ktoś się zamyślił lub za bardzo rozpędził mógł to odbicie przegapić.
Kilkaset metrów przed Truskawiem, czekała na nas niespodzianka – jakieś 20-30 m całkowicie zalanego szlaku.
W sumie można było próbować przedostać się w butach, ale na przejście chociażby z grubsza „suchą nogą” szansy nie było. Sprawa wymagała chwili namysłu, ale zwyciężyła opcja „buty powinny pozostać w miarę suche”. Była to też okazja, żeby zagadnąć do współmaratończyków pieszych. Pozdrawiamy!
Truskaw (parking leśny)
To miejsce gdzie wiele osób zaczyna swoje wycieczki do Puszczy Kampinoskiej. Podczas poprzednich maratonów pieszych dochodziło się tu w drugiej części trasy więc można było zajść do sklepu. Tym razem dochodziliśmy tu po mniej więcej 1/4 trasy więc dla wielu uczestników wiaty przy parkingu stały się miejscem pierwszego dłuższego odpoczynku.Od parkingu wchodzimy na ścieżkę dydaktyczną „Do Karczmiska”. Otwartej wody na szlaku już nie było. Było za to dużo czarnego błota (bardzo adekwatnie do koloru szlaku trzeba przyznać). Na ok 2.5 km ścieżki jest kilkaset metrów kładki, ale w tym sezonie nie było to wystarczające, żeby zapewnić suche przejście.
Błoto trochę przeszkadzało, ale masy wody przemieszczające się pod kładkami robiły duże wrażenie.
Karczmisko
Węzeł szlaków turystycznych. W XIX w. istniała tu karczma o nazwie Niepust.Za Karczmiskiem podążaliśmy szlakiem czerwonym, który mijając cmentarz partyzancki w Wierszach dociera do Roztoki. Ten fragment trasy powtarza się praktycznie co roku.
Wiedząc że mamy przed sobą 10 km bez zmiany szlaku, mogliśmy poświęcić się wyszukiwaniu co bardziej fotogenicznych grzybków. Około południa na jakieś 20 min. się rozpogodziło. Pojawiło się niebieskie niebo i nawet momentami słońce prześwietlające las.
Cmentarz Partyzancki Wiersze
Cmentarz wojenny z mogiłami 54 żołnierzy.Roztoka - punkt kontrolny
Organizatorzy muszą sprawdzić czy nie oszukujemy, stąd punkt kontrolny mniej więcej w połowie trasy (jest to 3/4 trasy dla dystansu najdłuższego).Była zapewniona woda, ale okoliczności przyrody były takie, że nie chciało się pić. Wiele za to byśmy dali za szklankę czegoś ciepłego. Mieliśmy termos z gorącą kawą ale się już „rozładował”.
No cóż kawy nie było, ale i tak było sympatycznie.
Roztoka była najbardziej na zachód wysuniętym punktem trasy. O teraz kierujemy się na wschód w kierunku Warszawy. Wszelkie znaki na ziemi, niebie i GPS-ie mówią nam, że połowę trasy mamy już za sobą.
Z Roztoki ruszamy szlakiem zielonym, który będzie prowadził nas już prawie do końca. Po drodze mijamy kilka węzłów turystycznych, czyli przecięć ze szlakami idącymi w kierunku N-S.
Góry, które mijamy, czasem na nie wchodząc, a czasem nie, takie jak: Dębowa Góra, Ławska Góra, Ćwikowa Góra, to tak na prawdę śródlądowe wydmy. Gdzieś rzuciło mi się w oczy, że tworzą one tzw. pas południowy wydm w Puszczy kampinoskiej.
Znów weszliśmy w teren zalany – na trasie pojawiły się kładki.
W miarę jak szliśmy nasze wymagania co do grzybowych fotografii rosły. Już nie wystarczyła pojedyncza dorodna sztuka, ale liczyło się już otoczenie, konfiguracja duży-mały i.t.p.
To zna dobrze Kampinos lub spojrzy na mapę, ten się zorientuje że znaleźliśmy się w pobliżu miejsca w którym już byliśmy. Rano nie dochodząc do Zaborowa skręciliśmy na szlak żółty w kierunku Truskawia.
Mogiła Powstańców 1863
Miejsce spoczynku 72 powstańców poległych w bitwie pod Budą Zaborowską (14.04.1863 r.). Polskimi oddziałami dowodził Walery Remiszewski.Kontynuujemy wędrówkę szlakiem zielonym. Kto sporzy na mapę zgodzi się, że ta ścieżka słusznie nosi nazwę „Krętej Drogi”.
W Karczmisku już dziś byliśmy przed południem. Jest to też miejsce najbliższe cmentarzowi w Palmirach, który tegoroczna trasa pomija. Rozważamy nadłożenie trochę drogi i krótkie odwiedzenie tego poruszającego miejsca, ale ostatecznie decydujemy, że pójdziemy już w kierunku punktu końcowego rajdu.
Podobnie, trasa omija inne miejsce pamięci jakim jest pomnik „Jeżyków”.
Ten kawałek trasy znamy dobrze z innych okazji spacerowych. Byliśmy tu kiedyś rodzinnie (link).
Sieraków
Wieś na wschodnim krańcu Kampinosu, kiedyś przeznaczona do wykupienia i włączenia do KPN.Do wsi dociera podmiejska komunikacja z Warszawy, jest więc dobrym punktem wypadowym. We wsi sklep „Ryś”, ale z jego oferty korzystaliśmy jedynie podczas wycieczek rowerowych. Stąd do mety rajdu jest już jedynie jakieś 3 km.
W Sierakowie wychodzimy na asfalt. Pamiętając z poprzedniego maratonu jak bardzo dłużył nam się ten fragment wdrażamy w życie zaplanowany patent. Ten kilometr pokonujemy w trzech krótkich i niezbyt szybkich podbiegach. To pozwala nam zmienić trochę sposób chodzenia co przynosi pewną ulgę i przyspiesza przebycie tego kawałka trasy. Po tym roku przejście ul. Gen. Abrahama nie będzie już nam się źle kojarzyć. Ot szybki kawałek asfaltu do łyknięcia.
budynek Dyrekcji KPN w Izabelinie
Docieramy do końca trasy. Oddajemy kartę startową. Herbata, słodkie ciastko i uciekamy do domu zanim bolące mięśnie zaczną zbyt mocno dawać znać o sobie.Wyniki grzybowego foto-safari
Podsumowanie
Jak się dowiedzieliśmy już później nasz czas to 9:09, co ustawiło nas tak mniej więcej na końcu drugiego decyla. Więcej informacji i podstawowe statystyki imprezy dostępne są na stronie Matragony.