W Zwierzyńcu (08.2011)
Zwierzyniec to miasto, a w zasadzie miasteczko w powiecie zamojskim (woj. lubelskie). Małe, ale warte odwiedzenia, a nawet dłuższego zatrzymania się, co najmniej z kilku powodów.
Pierwszy powód ma charakter krajoznawczy – Zwierzyniec jest dogodną bazą wypadową do lasów, jezior i pagórków Roztoczańskiego Parku Narodowego. W tutejszym Pałacu Plenipotenta mieści się dyrekcja parku.
Drugi powód jest historyczny. Zwierzyniec powstał w 1593 r., cztery lata po założeniu Ordynacji Zamojskiej. Nazwa wzięła się od zwierzyńca utworzonego wkrótce potem przez Zamoyskich, przy czym chodziło bardziej o miejsce polowań niż o zoo. To tutaj od 1812 r. do końca, czyli do 1945 r., znajdowała się siedziba ordynacji (Zamość od 1821 r. był miastem królewskim).
Powód trzeci jest gastronomiczny – w Zwierzyńcu jadłem najlepsze w swoim życiu lody. Mam nadzieję, że się nie popsuli. Taka niepozorna budka, ale ludzie do niej przyjeżdżają naprawdę z daleka.
Powód czwarty ma charkater gastronomiczno-historyczny. Jest nim browar zwierzyniecki z 200-letnią tradycją – niegdyś magnacki, teraz państwowy.
W samym Zwierzyńcu jest trochę zabudowań związanych z Ordynacją Zamojską, jest państwowa przychodnia (akurat się przydała podczas naszego pobytu), jest wreszcie staw, na nim wyspa, a na wyspie zabytkowy kościół św. Jana Nepomucena, malowniczo przeglądający się w wodnej toni, tak za dnia jak i nocą. Miło wspominam pobyt w Zwierzyńcu, mimo tego epizodu z przychodnią. Zresztą, to nie ja byłem wtedy chory.