Pamietają Państwo relację z pierwszego dnia zimy w Tatrach? Piękna, słoneczna pogoda i suche, bezśnieżne szlaki zachęcały nie tylko do spacerów, ale i wycieczek górskich. Ale, jak śpiewała kiedyś Lipnicka z Porterem, everything flows and nothing stands still. Następnego dnia obudziliśmy się, a za oknem biało. I pada.
I jak zaczęło sypać, nie przestało praktycznie aż do naszego wyjazdu. Zimowa sceneria odmieniła oblicze tej ziemi, czyli powiatu tatrzańskiego. Nasze oczy i kroki skierowały się naturalnie z zakopanego Zakopanego w stronę gór.
Gdzeż tedy można udać się zimową porą z Zakopanego, gdy dzień krótki, a zagrożenie lawinowe, początkowo nieistniejące, zaczyna lawinowo rosnąć?
Najkorzystniejszy stosunek wzrokowych wrażeń górsko-zimowych do dostępności oferują w moim przekonaniu tarzańskie dolinki, w tym również te najbliższe Zakopanego, do których prowadzi rozciągajaca się równoleżnikowo Droga Pod Reglami. W wigilię Wigilii odwiedziliśmy Dolinę Strążyską, nie zaniedbując podejścia do wodospadu Siklawica. W Wigilię przyszła pora na baśniowe krajobrazy Doliny Białego, wreszcie w Boże Narodzenie dotarliśmy do Doliny Za Bramką.
A w drugi dzień Świąt, pragnąc otoczyć się tzw. prawdziwymi górami, z Kuźnic, spod dolnej stacji kolejki na Kasprowy, Drogą Św. Alberta weszliśmy na Kalatówki, a następnie leśnym szlakiem dotarliśmy na Halę Kondratową. Atakowanie Giewontu tym razem sobie odpuściliśmy i, omijając w drodze powrotnej schronisko na Kalatówkach, niczym Trzej Królowie, inną drogą udaliśmy się do domu. A śnieg, z niewielkimi przerwami, sypał i sypał.
W ramach relaksu można oczywiście zaznać też bardziej lub mniej stromych tatrzańskich stoków: na nartach, na sankach, jak kto lubi. A teraz zapraszam już na fotorelację:
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Zima w Tatrach 2019. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Marek Szczerbak
Z zawodu ekonomista, z zamiłowania fotoamator. Niczym Jan z Czarnolasu, wiecznie rozdarty pomiędzy (czasem zajmującą, czasem jałową) krzątaniną na dworze a pragnieniem, aby zasiąść pod cienistą lipą, z piórem w jednej ręce, a pucharkiem zacnego miodu w drugiej i kontemplować opadające liście.
Zwolennik zasady, że aparat powinien mieścić się w kieszeni, tak aby chciało się go zabierać wszędzie tam, gdzie warto. Coraz bardziej przekonujący się do łączenia tekstu z obrazem jako formy wyrazu artystycznego.
Autor i niedzielny propagator hasła:
W podróżowaniu jeden jest cel: opisać wszystko w ekskursja.pl.