Gijrokastra to miasto-muzeum, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, a zarazem miejsce urodzin Enwera Hodży – twórcy i wieloletniego dyktatora komunistycznej Albanii. Aby tu dotrzeć z wybrzeża, trzeba przedostać się przez dość wysokie góry.
Powodem wpisania miasta na listę UNESCO nie był wszelako Hodża, ale ogólnie dobrze zachowany klimat kamiennej zabudowy z czasów osmańskich, z charakterystycznymi łupkowymi dachami. Gijrokastra jest z trzech stron otoczona górami, z czwartej ma dobry widok na kolejne górskie pasmo, więc surowca, jak sądzę, nie brakowało.
Żelaznym punktem programu zwiedzania Gijrokastry jest wizyta w położonej na wzgórzu twierdzy, która pochodzi wprawdzie jeszcze ze średniowiecza, ale największy wpływ na jej obecny kształt miał niejaki Ali Pasza, zarządzajacy w XIX w. z tureckiego nadania Albanią i nie tylko. Twierdza, też kamienna, już sama w sobie jest atrakcją, w dodatku z jej murów rozciąga się niewąski (znaczy się: szeroki) widok na miasto, dolinę i otaczajace ją góry.
A to jeszcze nie wszystko, bo na terenie twierdzy znajdują się jeszcze dwa muzea: jedno takie ogólne, tego i owego, a drugie militariów – ponoć największe w Albanii. To w środku, a na dziedzińcu odbywają się co roku słynne na cały kraj festiwale folklorystyczne.
W samym miasteczku jest jeszcze Muzeum Etnograficzne (mieszczące się w rodzinnym domu Enwera Hodży), wąskie i strome uliczki, a w sierpniu dodatkowo niemiłosierny upał. Wśród mieszkańców, obok Albańczyków, także sporo Greków – mieszkających tu od stuleci.
Na koniec tradycyjna galeria zdjęć:
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Albania 2017. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Marek Szczerbak
Z zawodu ekonomista, z zamiłowania fotoamator. Niczym Jan z Czarnolasu, wiecznie rozdarty pomiędzy (czasem zajmującą, czasem jałową) krzątaniną na dworze a pragnieniem, aby zasiąść pod cienistą lipą, z piórem w jednej ręce, a pucharkiem zacnego miodu w drugiej i kontemplować opadające liście.
Zwolennik zasady, że aparat powinien mieścić się w kieszeni, tak aby chciało się go zabierać wszędzie tam, gdzie warto. Coraz bardziej przekonujący się do łączenia tekstu z obrazem jako formy wyrazu artystycznego.
Autor i niedzielny propagator hasła:
W podróżowaniu jeden jest cel: opisać wszystko w ekskursja.pl.