Góry Świętokrzyskie #zbuta (08.2016)
Na zakończenie wakacji krótki wypad w Góry Świętokrzyskie. Dla dogodnego dostępu do parku narodowego można zatrzymać się w Nowej Słupii, jak to poczyniliśmy w 2004 r., albo, jak w tym roku, z drugiej (zachodniej) strony parku narodowego – w Świętej Katarzynie.
Kto odwiedza Góry Świętokrzyskie, musi być gotowy do zmierzenia się ze świętością. Na dole Święta Katarzyna, na szlaku na Święty Krzyż św. Franciszek i jego źródełko, na samym Świętym Krzyżu św. Emeryk (syn króla Węgier Stefana I, też zresztą Świętego), a w drodze powrotnej szlak św. Jakuba.
Na progu nowego tysiąclecia, w czasach mojej ostatniej bytności w tych okolicach, sport-trakowanie było zabawą dla wytrwałych mapomaniaków (pozdrowienia dla Redaktora Naczelnego), a teraz proszę, znaczenie śladu stóp zawędrowało, że się tak wyrażę, pod strzechy:
Można, jeśli kto lubi i ma transport powrotny (na komunikację publiczną nie ma co liczyć), przejść sobie Świętokrzyski Park Narodowy czerwonym szlakiem wszerz – z Nowej Słupii do Świętej Katarzyny lub odwrotnie. My zdecydowaliśmy się na dwie osobne pętelki, po jednej wychodzącej z każdej ze wspomnianych miejscowości. Dało to okazję do wyjścia z lasu i odwiedzenia takich malowniczych świętokrzyskich miejscowości jak Kakonin, Bieliny, Porąbki czy Trzcianka.