Pierwszy krok w chmurach: maderyjskie lewady i górskie szlaki (01.2019)
Można na Maderę przyjeżdżać dla dzikiego wybrzeża czy kurortowych rozrywek Funchalu, ale prawdziwy gwóźdź programu znajduje się w interiorze i są nim strome, porośnięte niezwykłą roślinnością wulkaniczne góry. Strome, ale nie takie znowu niedostępne, chociaż trzeba pamiętać, że przed górami zawsze dobrze jest czuć trochę respektu, a na Maderze można praktycznie być pewnym, że będzie mokro. Tak czy inaczej, ekipie ekskursja.pl udało się nie tylko wjechać na trzecią pod względem wysokości górę Madery, ale też bez większych ofiar zejść z buta wcale nie tak mało górskich ścieżek, i to w składzie z osobami młodocianymi oraz z niepełnosprawnościami, więc przestrzegając przed brawurą, zachęcam do odwagi, bo zdecydowanie warto.
Szlaki turystyczne są na Maderze wyznaczone od stosunkowo niedawna. Duża część z nich prowadzi wzdłuż lokalnej osobliwości zwanej lewadami – tworzonymi tu pracowicie od stuleci mini-akweduktami, którymi woda z gór spływa długimi (aby spadek nie był za duży) i krętymi trasami w stronę wybrzeża. Kiedyś tym sposobem zapewniano sobie wodę pitną, teraz wykorzystywana jest głównie w rolnictwie oraz do generowania energii elektrycznej.
A oto krótki przewodnik po szlakach:
PR 14. Levada dos Cedros
była naszą pierwszą i chociażby z tego powodu na zawsze pozostanie w naszych sercach. Również najbardziej mokrą. Pewną ciekawostką jest, że na szlak dowiozła nas taksówka, chociaż pierwotny plan był nieco inny. Potem przez jakiś czas błądziliśmy w gęstej mgle po przypominającym nieco Hobbiton płaskowyżu zaludnionym łąkami, mokradłami i drzewami o fantastycznych kształtach. Wreszcie znaleźliśmy początek naszego szlaku, a krajobraz zaczął bardziej przypominać Jurassic Park. Po jakimś czasie pojawiła się i lewada, a do wilgoci z góry dołączyła ta z dołu, jako że na wąskim szlaku zmęczonej nodze wędrowca z Polski zdarzało się czasem do lewady wdepnąć. A potem zeszliśmy do morza i zdążyliśmy na ostatni autobus.
PR 16. Levada da Fajã do Rodrigues / Ribeira do Infierno
położona najbliżej bazy, którą w ten zimowy czas była nam miejscowość Saõ Vicente, dostarczyła kolejnych interesujących wrażeń i doświadczeń, wśród nich przechodzenia pod wodospadem oraz w ponadkilometrowym tunelu, wydrążonym dla sprawniejszego przeprowadzenia lewady. Latarki na takich trasach stanowią wyposażenie obowiązkowe, przydają się też kijki.
PR 6 – PR 6.1. Rabaçal: Vereda das 25 Fontes – Levada do Risco
Te dwie lewady o częściowo wspólnej trasie są jednymi z bardziej popularnych na Maderze. W sezonie bywa tłoczno. Atrakcją jest wielgaśny, wielostopiowy wodospad oraz źródła, których zgodnie z nazwą trasy powinno być ćwierć setki.
PR 11. Vereda dos Balcões
Spacer tą lewadą był częścią większej wycieczki po wschodniej części Madery, którą relacjonowaliśmy w poprzednich odcinkach. Łatwa i niedługa trasa, na której podziwiać można m.in. obrastające gałęzie drzew malownicze porosty – podobno probierz niezwykłej czystości maderyjskiego powietrza.
PR 12. Caminho Real da Encumeada
Real po portugalsku, tak jak po hiszpańsku, może znaczyć królewski lub rzeczywisty. W tym wypadku chodzi o drugie znaczenie. W dawnych czasach była to górska ścieżka o charakterze użytkowym, łącząca sąsiednie doliny i położone w niej miejcowości. Podczas naszego pobytu była nieczynna, o czym ostatecznie przekonał nas zerwany mostek nad wartkim strumieniem. Ale co się napatrzyliśmy, zanim stoków nie pokryły chmury, to nasze.
PR 17. Caminho do Pináculo e Folhadal
Sympatyczny szlak w całości biegnący wzdłuż lewady, również obejmujący tunele. Z rozległymi widokami na góry i doliny. Nie w tunelu oczywiście. Głównie na zakrętach.
PR 1.3. Vereda da Encumeada
To jedyny szlak o prawdziwie wysokogórskim charakterze, którym szliśmy. Zaczyna się na przełęczy Encumeada (940 m n.p.m.), pozwalającej się przedostać z północy na południe wyspy, i wiedzie praktycznie grzbietem. Prowadzi do najwyższego szczytu Madery, czyli Pico Ruivo (1862 m n.p.m.). My podczas naszego zimowego ataku na koronę Madery aż tak daleko nie doszliśmy, ale po drodze kilka picos udało nam się zaliczyć. Nie chcę teraz zmyślać, ale o ile mnie pamięć nie zawodzi, jakieś 1400 m n.p.m. mogliśmy osiągnąć. Przez większość czasu szliśmy w chmurze, tym więcej radości sprawiały nam tęczowe często chwile przejaśnienia.
Tym razem zdjęć jest tak dużo, a miniatury tak małe, że galeria przypomina nieco pierś radzieckiego generała, któremu baretki zaczynają się pod szyją, a kończą na brzuchu.
Kinga
19 maja 2021 @ 09:12
Świetnie napisane! A tylko chciałam dopytać gdzie da się złapać autobus po zakończeniu trasy PR 14? Będę na maderze się poruszać niestety autobusami i taksowkami, więc będę wdzięczna za informacje.
Marek Szczerbak
29 sierpnia 2021 @ 19:52
Z tego co pamiętam, w miejscowości Ribeira da Janela po zejściu na dół, przy barze do Batista jest przystanek (współrzędne 32.85387255568568, -17.15396138223449), skąd można się dostać do São Vicente. Zimą autobus był raptem jeden czy dwa dziennie, więc trzeba dobrze planować czas.