Od lat mamy na ekskursja.pl sprawdzony patent na udaną lokalizację, czy to wakacyjną czy majówkową, jeśli z różnych powodów nie zależy nam na zbytnim oddalaniu od Warszawy, a chcielibyśmy odpocząć w pięknych okolicznościach przyrody, nie zamykając się jednocześnie na ciekawe ślady kultury materialnej.
Hasłowo: Warmia, choć nie za każdym razem hasło to dotyczy historycznej Warmii w ścisłym tego słowa znaczeniu. Chodzi zasadniczo o zagłębie pojezierzy na północ od Warszawy, rejony województwa warmińsko-mazurskiego nie będące Mazurami właściwymi, tymi od Wielkich Jezior połączonych kanałami i oblegających je motorowodniaków.
Tym razem naszą uwagę zwrócił ciekawy, nieregularny kształ (a i dość egzotyczna nazwa) jeziora Narie w gminie Morąg (powiat ostródzki), będącego częścią Pojezierza Iławskiego. Historycznie to Górne Prusy. Rozciągnięte szczególnie południkowo jezioro nie jest małe, cechuje się nieregularną linią brzegową, przypominającą trochę stylizowaną literkę H, ewentualnie japońską kanę み, z licznymi zatoczkami i wysepkami.
Jego polodowcowe pochodzenie i rynnowy charakter sprawia, że jest stosunkowo gębokie, średnio na 10 m, a w najgłębszym miescu na ok. 45 m. A że obowiązuje w nim strefa ciszy i tylko jeden półwysep został intensywniej zagospodarowany przez turystykę, to idealne miejsce żeby się, no właśnie, wyciszyć. Zanurzywszy się uprzednio w jego przyjemnie chłodzącej toni, zapatrzywszy w dzikie ptactwo, czy też korzystając z niemotorowych sprzętów wodnych, takich jak kajak, łódka, rower wodny czy własne ramiona.
A jak ktoś potrzebuje urozmaicenia, to w bliższej i dalszej okolicy może zapoznać się z pamiątkami po stuleciach zmagań polsko-krzyżackich, napoleońskiej epopei czy też czasami dużo starszymi. Morąg to ze wsi Kretowiny, gdzie się zatrzymaliśmy, zaledwie 9 km, Ostróda i Dobre Miasto ok. 30 km, a Lidzbark Warmiński 50 km, czyli nie dalej niż z Warszawy do Mińska Mazowieckiego. Jeśli kto ciekawy, każdemu z tych miejsc poświęciliśmy, jeśli wybaczą Państwo to religijne odniesienie, lub wkrótce poświęcimy osobny artykuł.
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Opowieści z Narie. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Marek Szczerbak
Z zawodu ekonomista, z zamiłowania fotoamator. Niczym Jan z Czarnolasu, wiecznie rozdarty pomiędzy (czasem zajmującą, czasem jałową) krzątaniną na dworze a pragnieniem, aby zasiąść pod cienistą lipą, z piórem w jednej ręce, a pucharkiem zacnego miodu w drugiej i kontemplować opadające liście.
Zwolennik zasady, że aparat powinien mieścić się w kieszeni, tak aby chciało się go zabierać wszędzie tam, gdzie warto. Coraz bardziej przekonujący się do łączenia tekstu z obrazem jako formy wyrazu artystycznego.
Autor i niedzielny propagator hasła:
W podróżowaniu jeden jest cel: opisać wszystko w ekskursja.pl.