Szukając w internecie Nadbużańskiego Szlaku Rowerowego łatwiej trafimy na tę jego część, która prowadzi przez woj. lubelskie (z Hrubieszowa do Janowa Podlaskiego). Istnieje również jednak jego mazowiecka część, która od Janowa Podlaskiego prowadzi do Wyszkowa. Szlak ten podobnie jak Podlaski Szlak Bociani, to poprzedzające GreenVelo inicjatywy mające na celu pokazanie piękna wschodniej Polski.
Nie pierwszy już raz startowaliśmy z Kózek (pow. łosicki, gm. Sarnaki), które są dobrym punktem początkowym dla wycieczek w okolice środkowego Bugu. Tym razem ruszyliśmy na zachód trzymając się asfaltów na lewym brzegu rzeki. Naszym celem ostatecznym było dostanie się na pociąg gdzieś na linii Małkinia-Warszawa, a dotrzeć tam planowaliśmy trzymając się mniej więcej Nadbużańskiego Szlaku Rowerowego. Nota bene w tej swojej części istnieje on głównie wirtualnie – na całej trasie widzieliśmy dosłownie jedno należące do niego oznaczenie.
Pierwszym bardziej charakterystycznym punktem na trasie był Drohiczyn, a właściwie jago panorama widziana zza Buga. Przy tym urokliwym, historycznym miasteczku kursuje prom (płatny, cena w tym sezonie za osobę i rower to 5zł), ale nie mieliśmy planu, żeby przeprawić się na drugą stronę. Nie byłoby to i tak w tym momencie możliwe, bo prom ma przerwę obiadową pomiędzy 13-stą a 15-stą.
Pierwsze 40km jechaliśmy dość blisko Bugu, tej wspaniałej rzeki – jednej z niewielu nieuregulowanych rzek tej wielkości w Europie. Później szlak trochę się od niej oddala zbliżając się znów do niej w okolicach Małkini. Niedaleko Małkini znajduje się również muzeum Obozu Zagłady w Treblince. Zajechaliśmy tam, by krótko i symbolicznie oddać hołd wymordowanym tam 800-set tysiącom ofiar narodowości żydowskiej z Polski i innych krajów Europy.
Podczas całej drogi towarzyszący ruch samochodowy był minimalny. Zapewne wynikało to z faktu, że było to niedzielne wakacyjne popołudnie. Nawierzchnie to z reguły asfalty (czasem nowe, doskonałe) ale zdarzały się również fragmenty szutrowe (np. w lasach między wsiami), które miały tendencję do zmieniania się w tarkę. Na szczęście nie było tego dużo. Na osobne wspomnienie zasługuje kilka kilometrów drogi zbudowanej z betonowych płyt przed Treblinką.
Pomimo tego, że szlak dociera aż do Wyszkowa, my wycieczkę kończyliśmy w Łochowie, skąd dojechaliśmy pociągiem Kolei Mazowieckich na Warszawę Wileńską (bilet weekendowy 13.20 zł / os., przewóz roweru w cenie).
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Rok 2020 #narowerze. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Grzegorz Sabak
Zawsze chciał dużo podróżować i pojawienie się Google StreetView tego nie zmieniło.
Odważnie wspiera tezę, że im większy i cięższy aparat, tym lepsze produkuje zdjęcia.
Zawsze chętnie rusza w podróż na Route 66 - niezależnie od tego czy akurat biegnie ona przez pustynie Arizony, paryskie bruki czy węgierską pusztę.