Pożegnanie z Tarchominem (2007-2009)
Zwyczajowo nazwą Tarchomin określa się wszystko, co znajduje się w ramach dzielnicy Warszawy zwanej Białołęką na północ od Żerania i na zachód od ulicy Modlińskiej, czyli w stronę Wisły. Nie jest to do końca ścisłe określenie, nie zgadza się też z podziałem Miejskiego Sysytemu Informacji. Ten dalszy, północny, graniczący z Jabłonną Tarchomin powinno się raczej nazywać Nowodworami.
Jak zwał, tak zwał, w tym miejscu spędziłem ponad siedem lat życia, od listopada 2002 r. do lutego 2010 r. Nie od razu zacząłem robić mu zdjęcia. Sporo się wtedy wydarzyło. Zesłanie na drugą stronę Wisły wymagało przyzwyczajenia się. Do odległości dzielącej od cywilizacji. Do legendarnych korków na Modlińskiej i moście Grota (Północnego jeszcze nie było). Rekompensatą była przestrzeń i kontakt z przyrodą – łąki, lasek, pola uprawne, różowe zachody słońca, wreszcie Wisła i okoliczne zarośla.
Wspominam ten czas z rozrzewnieniem, choć bez żalu. Popatrzmy na cztery pory roku na Tarchominie. W przeglądzie przeważa wczesna wiosna.