Wzdłuż Bugu na rowerze
Tym razem wybraliśmy się na wycieczkę wzdłuż Bugu na odcinku od mostu na DK62 (miejscowość Kózki pod Siemiatyczami) do Małkini Górnej, skąd pociągiem wróciliśmy do Warszawy. Po wielu latach zaczynamy powoli ponownie oswajać pociągi jako sposób na dostanie się lub powrót w okolice położone dalej i z tej racji nieosiągalne w trakcie jednodniowej wycieczki rowerowej.
Pokonana odległość: 96km, data: 10 lipca 2016
Trasa: Kózki – Drohiczyn – Granne – Nur – Zuzela – Małkinia Górna
Opis trasy
To była wycieczka trochę inna niż dotychczasowe, bo planowaliśmy, że skończy się na stacji kolejowej, z której jeszcze mieliśmy dojechać do Warszawy. Długość trasy była mierzona „na oko”, a posiadana przez nas mapa była trochę nieaktualna i dlatego tak naprawdę cały czas miałem poczucie, że powinniśmy jechać dalej. Niezbyt miłą konsekwencją tego pośpiechu było to, że nie spędziliśmy w niektórych miejscach tyle czasu, ile byśmy chcieli. Najbardziej poszkodowany pod tym względem został Drohiczyn, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Teraz niby byliśmy, ale tak naprawdę też nie byliśmy. Na szczęście, te dziwne rozterki to nie jest przejaw jakiegoś rzeczywistego problemu. Nie mam wątpliwości, że to miasteczko znajdzie się na naszej trasie i to pewnie już w nadchodzącym roku 2017.
Drohiczyn
Niestety, my spiesząc się pojechaliśmy wzdłuż Bugu omijając właściwe miasto położone na wzgórzu na gwałtownym zakręcie rzeki. W rezultacie, niczego z tych zabytkowych atrakcji nie zobaczyliśmy…
Przez cały czas naszym obiektem odniesienia była rzeka Bug, której prawym brzegiem jechaliśmy podczas całej wycieczki. Poruszaliśmy się drogami lokalnymi, często gruntowymi, a w lasach piaszczystymi. Dopiero ostatnie kilkanaście kilometrów musieliśmy przebyć dość ruchliwą drogą wojewódzką nr 694 (od DK63 do Małkini). Ponieważ zależało nam na czasie(!), to nie staraliśmy się jechać jak najbliżej brzegu. Korzystaliśmy z dróg, z których najczęściej korzystają również rolnicy i mieszkańcy okolicznych wsi. W efekcie, to zbliżaliśmy się, to oddalaliśmy od Bugu (maksymalnie na jakieś kilkaset metrów) czasami wspinając się na krawędź jego doliny.
Podjęta w okolicach wsi Klekotowo próba jechania blisko rzeki skończyła się zaplątaniem pomiędzy starorzecza Bugu i koniecznością wycofania się do „główniejszej” drogi.
Specjalną, pierwotnie nie planowaną, atrakcją była przeprawa przez rzekę Nurzec. Na mapie zaznaczony był we wsi Wojtkowice-Dady szlak pieszy przekraczający tę rzekę, więc całkiem uprawnione było nasze oczekiwanie, że znajdziemy w tym miejscu kładkę. Szukaliśmy jej przez dłuższą chwilę. Jak się okazało, nie mieliśmy szansy jej znaleźć, bo przed kilkoma laty zmyła ją większa wiosenna woda. Lokalna społeczność mając samochody nie potrzebuje jej na tyle, żeby chcieć ją odbudować. Przez Nurzec przedostaliśmy się brodem, który zapewne rolnicy bez problemu przejeżdżają ciągnikami. Dla nas było to już pewne wyzwanie.
Mając przed oczami wizję odjeżdżającego ostatniego pociągu śmignęliśmy przez Zuzelę – rodzinną wieś kard. Stefana Wyszyńskiego (1901-1981).
Pozostałe zdjęcia #zsiodełka
Rzeka Bug na eskursja.pl
Podlasie jest fajne. Jest to też miejsce, gdzie mamy swoje korzenie (nie wszyscy, co prawda). Dodatkowo, Bug jako jedna z ostatnich dużych nieuregulowanych na całym swoim biegu rzek jest szczególnie dla amatorów kontaktu z przyrodą. Zapraszamy zatem do eksplorowania razem z nami tych nieuregulowanych brzegów: