XLII Maraton Pieszy im. Andrzeja Zboińskiego w Puszczy Kampinoskiej
Jak już kiedyś pisałem, mieszkając na Bemowie, w Kampinosie czujemy się prawie jak u siebie w domu, a właściwie to jak u dobrego sąsiada. I o to nadeszła pora, żeby u sąsiada zabawić trochę dłużej, zwiedzić pokoje, w których jeszcze nie byliśmy. Okazją był organizowany 4 października 2015 roku przez klub Mazowiecki Klub Górski „Matragona” XLII Maraton Pieszy im. Andrzeja Zboińskiego.
A że nawet u najsympatyczniejszego sąsiada nie wypada zbyt długo przesiadywać, to zdecydowaliśmy się na trasę 50km w wariancie dziennym, czyli start o 8:00 rano i limit 12 godzin na przejście trasy (trasa wersji hardcore, to 100km w 24 godz.)
Opis trasy (na podstawie regulaminu)
Z nawigacją nie było problemu. Przez większość czasu trzeba było iść „za wszystkimi”. Dopiero pod koniec, kiedy peleton rozpadł się już na podgrupki, które wymieszały się z regularnym ruchem turystycznym, trzeba było od czasu do czasu konsultować się z mapą. Ta nawigacyjna pewność siebie trochę się na nas zemściła i pewnym zaskoczeniem było to, że nie kończymy na polanie, z której zaczynaliśmy. Kosztowało to nas kilka dodatkowych minut i paręset dodatkowych metrów. A że były to metry końcowe, to tym bardziej je pamiętamy.
Czy było warto? Oczywiście, że było warto.
Taki maraton pieszy to oczywiście przede wszystkim las i droga, ale również to doskonała okazja, żeby nagadać się we własnym gronie i zamienić czasem więcej niż dwa zdania z innymi jego uczestnikami.
Teraz widzę, że ochota na robienie zdjęć spadała wraz z liczbą przebytych kilometrów. Dlatego z końcówki trasy tych zdjęć jest zdecydowanie mniej.
W ramach podsumowania
Zapisuję nasz czas, czyli 9 godz. 7 minut i dwie nauczki jakie wyniosłem z tego rajdu: Złą decyzją było wybranie się na tak długi marsz w jeansach. Dobrą decyzją było nie jechanie na miejsce startu rowerem, dzięki czemu nie trzeba było rowerem wracać.
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich uczestników i do zobaczenia za rok!