Canción del mariachi czyli piosenka podwórkowa
Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a na ekskursji to świetna okazja, aby powrócić do nauki języków obcych, oczywiście śpiewająco. Trzymamy się klimatów południowych i języków romańskich. Tym razem na warsztat bierzemy Canción del Mariachi w wykonaniu Antonio Banderasa i zespołu Los Lobos – kinomaniacy na pewno rozpoznają prezentowane wykonanie ze sceny otwierającej film Desperado w reżyserii Roberta Rodrigueza.
Słowa piosenki są proste, w zasadzie do wyjaśnienia pozostają jedynie dwa słowa:
- mariachi to taka tradycyjna meksykańska orkiestra ludowa, słowem tym określa się też pojedynczego wykonawcę takiej muzyki,
- aguardiente to, jak wynika wprost ze źródłosłowu, woda ognista, czyli określenie pasujące do każdego mocnego alkoholu, niezależnie od tego, z czego dokładnie się go destyluje tudzież pędzi.
Przenosząc piosenkę na grunt języka polskiego, proponujemy osadzić ją również nieco w lokalnej kulturze:
Piosenka podwórkowa
Jestem człowiek honorowy,
królem życia chłopcy zwą.
Lgną kobitki i pieniądze,
chwalić Boga, także są.
Za dnia jeżdżę na dorożce,
a po nocach idę w cug.
Nad Powiślem widzę gwiazdy,
za poduszkę służy bruk.
Oj, oj, oj, oj,
serce nie pies,
do Czarnej Mańki
wyrywa się.
Czasem wezmę akorrdeon,
i uderzam w rzewny ton.
Za orkiestrę robi wiara
– muzykanci z moich stron.
Jedna flaszka, druga flaszka,
życie twarde – trzeba pić.
Mandolina i dziewczyna
– na podwórku idzie żyć.
Oj, oj, oj, oj,
serce nie pies,
do Czarnej Mańki
wyrywa się.
Dalej Banderas z zespołem zaczynają się powtarzać, żeby nie powiedzieć – zapętlać. Można, dla utrwalenia, śpiewać jeszcze raz to samo, albo, poczuwszy już ten klimat, skorzystać ze specjalnie dla Państwa przygotowanych dwóch zwrotek rezerwowych na bis:
Nie mam gęby Banderasa,
nie mam domu w Hollywood.
Mam smykałkę do harmonii
i już głowę ciężką ciut.
Gdy ferajna idzie w tango
czasem krew poleje się.
Grać w kapeli podwórkowej,
być mariachi nie jest źle.
Oj, oj, oj, oj,
serce nie pies,
do Czarnej Mańki
wyrywa się.