To był maj (itd.), a my spakowaliśmy nasze walizki by z Ewą (wtedy ok 4 lat) i Asią (2 lata) spełnić swoje marzenie o podróży w poprzek Stanów Zjednoczonych. I tak zaczęła się, planowana od kilku lat, nasza Roadtrip USA.
Zatoka San Francisco
Pierwsze kilka dni naszej podróży poświęciliśmy na aklimatyzację (właściwie na przestawienie się do innej strefy czasowej) i zwiedzanie San Francisco oraz okolic. Swoją bazę mieliśmy w Berkeley.
Po kilku dniach spędzonych w San Francisco, ruszyliśmy na południe wzdłuż wybrzeża. Szybko przekonaliśmy się, że wypożyczony samochód ma tę wadę, że „robi niewiele mil z galona”, co w praktyce oznaczało przykre, bo częstsze niż zakładaliśmy, wizyty na stacjach benzynowych.
Ten fragment dostarczył nam niezapomnianych wrażeń. Przede wszystkim rejon Big Sur, który jest esencją podróżniczego krajobrazu – góry łączą się tu wprost z wodą. Góry co prawda nie są wysokie, ale woda, to Ocean Spokojny, więc coś już porządnie dużego.
Więcej zdjęć
Jadąc drogą HW1 wzdłuż wybrzeża na południe dotarliśmy przez Salinas, Monterey, Santa Barbara do Los Angeles. Po zwiedzeniu LA skręciliśmy ostro na południowy wschód, by zobaczyć Vegas i poznać pustynie i parki narodowe stanów Utah i Kolorado.
Parki narodowe
Zanim jednak dojechaliśmy do Utah, staraliśmy się odnaleźć ślady nieistniejącej już Route 66.
Więcej zdjęć
W Górach Skalistych zakończyliśmy kolejny etap naszej podróży. Teraz pozostało nam tylko dostać się do Chicago.
Chicago
Więcej zdjęć
To była już nasza druga wizyta w Chicago. Poprzednia miała miejsce w lutym 2008. Tamten luty miał to do siebie, że wstępy do muzeów były bezpłatne (co chyba nadal się zdarza). Wtedy dodatkową atrakcję samą w sobie stanowiła temperatura, ok -20 stopni Celsjusza. Tym razem na szczęście to był początek czerwca i o ile o kąpieli w jeziorze mowy być nie mogło, to temperatura była idealna do poznawania miejskich atrakcji Downtown.
Ten wpis jest częścią opisu ekskursji: Roadtrip USA 2010. Przeczytaj więcej o tej podróży.
Grzegorz Sabak
Zawsze chciał dużo podróżować i pojawienie się Google StreetView tego nie zmieniło.
Odważnie wspiera tezę, że im większy i cięższy aparat, tym lepsze produkuje zdjęcia.
Zawsze chętnie rusza w podróż na Route 66 - niezależnie od tego czy akurat biegnie ona przez pustynie Arizony, paryskie bruki czy węgierską pusztę.